Siedziałam w nocy sama na ławce w parku. Nagle jakaś osoba o znanej mi sylwetce zaczęła
się do mnie zbliżać. Kiedy byłą już wystarczająco blisko mnie rozpoznałam ją. To była Julia.
Usiadła obok mnie na ławce. Przez dłuższy czas siedziałyśmy
w milczeniu jednak ona po chwil przerwała tę ciszę. -Dominika pewnie jesteś ciekawa kto to zrobił. - powiedział i spojrzała na mnie. Od razu ożywiłam się i posłałam jej pytające spojrzenie. - To był ... - nie dane było mi się tego dowiedzieć bo zadzwonił mój punktualny budzik.
się do mnie zbliżać. Kiedy byłą już wystarczająco blisko mnie rozpoznałam ją. To była Julia.
Usiadła obok mnie na ławce. Przez dłuższy czas siedziałyśmy
w milczeniu jednak ona po chwil przerwała tę ciszę. -Dominika pewnie jesteś ciekawa kto to zrobił. - powiedział i spojrzała na mnie. Od razu ożywiłam się i posłałam jej pytające spojrzenie. - To był ... - nie dane było mi się tego dowiedzieć bo zadzwonił mój punktualny budzik.
Poniedziałek... jak zwykle nudny dzień. Rozejrzałam się po pokoju i widząc jaka pogoda jest na dworze od razu na mojej twarzy pojawił sie grymas. No ale czego można się spodziewać w październiku ? Wygrzebałam się spod cieplutkiej kołderki i podeszłam do szafy. Wyjęłam z niej beżowe rurki, czarną bokserkę, beżowy sweterek z rękawami 3/4 i czarne botki ze względu na padający śnieg z deszczem. Wzięłam ubrania do ręki i podreptałam do łazienki. Odbyłam poranną toaletę, zrobiłam lekki makijaż i się ubrałam. Weszłam jeszcze na chwilę do swojego pokoju i wzięłam brązową torbę z książkami i innymi pierdołami. Spojrzałam na godzinę w telefonie.
-7:45. - powiedziałam sama do Siebie i zbiegłam po schodach do kuchni. Złapałam szybko jabłko do ręki, poszłam do przedpokoju, nałożyłam swój płaszcz i wyszłam z domu zamykając go. Droga do szkoły zajęła mi 25 minut czyli 10 minut spóźnienia na matematykę. - weszłam do klasy i jak gdyby nigdy nic usiadłam na swoim stałym miejscu. Nauczycielka popatrzyła na mnie piorunującym spojrzeniem i zaczęła ględzić jak to ja źle jestem wychowana.
-To jest nie dopuszczalne ! Nie masz za grosz szacunku do starszych ! Kto cię wychowywał ?! - zapytała oburzona.
-Sama sie wychowałam. - odpowiedziałam najspokojniejszym tonem jakim umiałam. Tej starej jędzy chyba słów zabrakło bo odeszła od mojej ławki i powróciła do prowadzenia lekcji. Lekcja dłużyła się niemiłosiernie. Kiedy usłyszałam dzwonek wyleciałam z klasy jak torpeda ale zatrzymałam się by poczekać na Julię. Wypatrywałam ją między nastolatkami ale nigdzie jej nie było. Po chwili dotarło do mnie że jej już nie ma. Z moich oczu zaczęły spływać łzy. Jak najszybciej udałam się do łazienki. Będąc na miejscu przejrzałam się w lustrze nad umywalką, przebyłam twarz zimną wodą i poprawiłam makijaż. Wyglądając w miarę normalnie wyszłam z toalety i skierowałam się na następną lekcję. Reszta lekcji jak i pierwsza dłużyła się w nieskończoność. Kiedy moje uszy usłyszały dźwięk dzwonka poderwałam się z miejsca i wybiegłam z sali. Szybkim krokiem poszłam do szatni. Ubrałam buty i płaszcz a następnie wyszłam ze szkoły. Pogoda tak jak i rano była okropna. Zdecydowałam że nie będę szła z buta i zadzwoniłam po taksówkę. Nagle jakiś chłopak na mnie wpadł a ja upadłam w zaspę mokrego śniegu. Jak oparzona się podniosłam i spiorunowałam chłopaka wzrokiem. Od samego rana mój humor nie był dobry i to chyba przez to.
-Ślepy jesteś ?! Jak tak to kup Sobie do cholery okulary ! - wywrzeszczałam mu prosto w twarz.
-Prze-praszam. Przepraszam. - powiedział jąkając się.
-Przepraszam ?! Przez ciebie jestem cała mokra ! - nadal byłam zdenerwowana.
-Na prawdę przepraszam. Nie zauważyłem cię i ... - przerwałam mu.
-Jestem niewidzialna że mnie nie zauważyłeś ?! - dalej miałam podniesiony ton.
-Nie po prostu jesteś taka mała i ... - znów mu przerwałam.
-Mała to jest twoja pała ja jestem niska. Naucz się tego a teraz wybacz. Taksówka na mnie czeka. - odkręciłam się na mieńcie i wsiadłam do taksówki. Całą drogę byłam wściekła. Zapłaciłam kierowcy i wyszłam z samochodu. Weszłam do domu, odwiesiłam płaszcz i zdjęłam czarne botki. Torbę rzuciłam na kanapę w salonie i pobiegłam na górę do swojego pokoju. Wyjęłam z szafy szare dresy z obniżonym krokiem i szarą, wkładaną przez głowę bluzę z kapturem. Ubrałam suche ubrania a mokre zaniosłam do pralki. Potruchtałam do salonu, usadowiłam się wygodnie na kanapie i włączyłam TV. Właśnie leciał mój ulubiony serial. Kiedy była ciekawa scena zadzwonił dzwonek do drzwi.
-Co ?! Teraz ?! Ale dlaczego ?! - wydarłam się na cały dom i podniosłam się z kanapy. Otworzyłam drzwi a w nich stała .. mama a obok niej tata ? Weszli bez słowa do domu, rozebrali się i poszli do salonu. Ruszyłam za nimi. Oboje usiedli na sofie a ja na fotelu.
-Co sie stało że raczyliście wrócić do domu ? - zapytałam ciekawa z grymasem na twarzy.
-Otóż musimy Ci coś powiedzieć... - zaczął ojciec i spojrzał na matkę.
-Ja i twój tata wcale nie byliśmy w delegacji. - powiedziała mama patrząc niepewnie na mnie.
-Jak to nie byliście w delegacji ?" Przecież mówiliście co innego. - zdziwiło mnie to co powiedziała rodzicielka.
-Kłamaliśmy. Przez ten cały czas byliśmy w Nowym Jorku z Sonny.
-Jaką do cholery Sonny ? - uniosłam się.
-Twoją siostrą. - powiedział ojciec a mnie zamurowało.
-Z moją co ?! - wrzasnęłam. - Przecież ja nie mam siostry ! - darłam się na cały dom.
-Masz. Jest w twoim wieku i bardzo podobna do Ciebie. Przez ten cały czas byliśmy z nią a nie w delegacjach.
-Ale dlaczego mnie okłamywaliście ?! I dlaczego to jej poświęcaliście tyle czasu a mi prawie nic ?!
-Jesteś moją wpadką.- matka.
-Twoją co ?! Co ty pieprzysz ?! - nadal mało rozumiałam.
-Nie jesteś moją córką. - oznajmił " ojciec ".
-Czyli czyją ?!
-To stało się na imprezie. Nie wiem kim jest twoim prawdziwym ojcem. - matka. Nie mogłam w to wszystko uwierzyć. Oni tak mnie okłamali. Nie miałam nawet najmniejszej ochoty żeby z nimi rozmawiać. Pobiegłam szybko do swojego pokoju, trzasnęłam drzwiami i wyjęłam z szafy walizkę. Spakowałam do niej ubrania, kosmetyczkę, laptopa i inne potrzebne rzeczy. Przebrałam się jeszcze szybko w czarne rurki, czarną bluzę wkładaną przez głowę z kapturem i zeszłam na dół.
-Nie będę już wam dłużej przeszkadzać. - powiedziałam zakładając czarne botki i płaszcz.
-Ale to nie tak... - matka i ten mężczyzna zaczęli się do mnie zbliżać.
-My cię kocham. Tak jak Sonny. - dalej mówiła kobieta która mnie urodziła.
-Jasne. PIEPRZCIE SIĘ ! - wrzasnęłam i wybiegłam z domu trzaskając przy tym drzwiami. Wsiadłam do taksówki którą wcześniej zamówiłam i pojechałam do hotelu.
-7:45. - powiedziałam sama do Siebie i zbiegłam po schodach do kuchni. Złapałam szybko jabłko do ręki, poszłam do przedpokoju, nałożyłam swój płaszcz i wyszłam z domu zamykając go. Droga do szkoły zajęła mi 25 minut czyli 10 minut spóźnienia na matematykę. - weszłam do klasy i jak gdyby nigdy nic usiadłam na swoim stałym miejscu. Nauczycielka popatrzyła na mnie piorunującym spojrzeniem i zaczęła ględzić jak to ja źle jestem wychowana.
-To jest nie dopuszczalne ! Nie masz za grosz szacunku do starszych ! Kto cię wychowywał ?! - zapytała oburzona.
-Sama sie wychowałam. - odpowiedziałam najspokojniejszym tonem jakim umiałam. Tej starej jędzy chyba słów zabrakło bo odeszła od mojej ławki i powróciła do prowadzenia lekcji. Lekcja dłużyła się niemiłosiernie. Kiedy usłyszałam dzwonek wyleciałam z klasy jak torpeda ale zatrzymałam się by poczekać na Julię. Wypatrywałam ją między nastolatkami ale nigdzie jej nie było. Po chwili dotarło do mnie że jej już nie ma. Z moich oczu zaczęły spływać łzy. Jak najszybciej udałam się do łazienki. Będąc na miejscu przejrzałam się w lustrze nad umywalką, przebyłam twarz zimną wodą i poprawiłam makijaż. Wyglądając w miarę normalnie wyszłam z toalety i skierowałam się na następną lekcję. Reszta lekcji jak i pierwsza dłużyła się w nieskończoność. Kiedy moje uszy usłyszały dźwięk dzwonka poderwałam się z miejsca i wybiegłam z sali. Szybkim krokiem poszłam do szatni. Ubrałam buty i płaszcz a następnie wyszłam ze szkoły. Pogoda tak jak i rano była okropna. Zdecydowałam że nie będę szła z buta i zadzwoniłam po taksówkę. Nagle jakiś chłopak na mnie wpadł a ja upadłam w zaspę mokrego śniegu. Jak oparzona się podniosłam i spiorunowałam chłopaka wzrokiem. Od samego rana mój humor nie był dobry i to chyba przez to.
-Ślepy jesteś ?! Jak tak to kup Sobie do cholery okulary ! - wywrzeszczałam mu prosto w twarz.
-Prze-praszam. Przepraszam. - powiedział jąkając się.
-Przepraszam ?! Przez ciebie jestem cała mokra ! - nadal byłam zdenerwowana.
-Na prawdę przepraszam. Nie zauważyłem cię i ... - przerwałam mu.
-Jestem niewidzialna że mnie nie zauważyłeś ?! - dalej miałam podniesiony ton.
-Nie po prostu jesteś taka mała i ... - znów mu przerwałam.
-Mała to jest twoja pała ja jestem niska. Naucz się tego a teraz wybacz. Taksówka na mnie czeka. - odkręciłam się na mieńcie i wsiadłam do taksówki. Całą drogę byłam wściekła. Zapłaciłam kierowcy i wyszłam z samochodu. Weszłam do domu, odwiesiłam płaszcz i zdjęłam czarne botki. Torbę rzuciłam na kanapę w salonie i pobiegłam na górę do swojego pokoju. Wyjęłam z szafy szare dresy z obniżonym krokiem i szarą, wkładaną przez głowę bluzę z kapturem. Ubrałam suche ubrania a mokre zaniosłam do pralki. Potruchtałam do salonu, usadowiłam się wygodnie na kanapie i włączyłam TV. Właśnie leciał mój ulubiony serial. Kiedy była ciekawa scena zadzwonił dzwonek do drzwi.
-Co ?! Teraz ?! Ale dlaczego ?! - wydarłam się na cały dom i podniosłam się z kanapy. Otworzyłam drzwi a w nich stała .. mama a obok niej tata ? Weszli bez słowa do domu, rozebrali się i poszli do salonu. Ruszyłam za nimi. Oboje usiedli na sofie a ja na fotelu.
-Co sie stało że raczyliście wrócić do domu ? - zapytałam ciekawa z grymasem na twarzy.
-Otóż musimy Ci coś powiedzieć... - zaczął ojciec i spojrzał na matkę.
-Ja i twój tata wcale nie byliśmy w delegacji. - powiedziała mama patrząc niepewnie na mnie.
-Jak to nie byliście w delegacji ?" Przecież mówiliście co innego. - zdziwiło mnie to co powiedziała rodzicielka.
-Kłamaliśmy. Przez ten cały czas byliśmy w Nowym Jorku z Sonny.
-Jaką do cholery Sonny ? - uniosłam się.
-Twoją siostrą. - powiedział ojciec a mnie zamurowało.
-Z moją co ?! - wrzasnęłam. - Przecież ja nie mam siostry ! - darłam się na cały dom.
-Masz. Jest w twoim wieku i bardzo podobna do Ciebie. Przez ten cały czas byliśmy z nią a nie w delegacjach.
-Ale dlaczego mnie okłamywaliście ?! I dlaczego to jej poświęcaliście tyle czasu a mi prawie nic ?!
-Jesteś moją wpadką.- matka.
-Twoją co ?! Co ty pieprzysz ?! - nadal mało rozumiałam.
-Nie jesteś moją córką. - oznajmił " ojciec ".
-Czyli czyją ?!
-To stało się na imprezie. Nie wiem kim jest twoim prawdziwym ojcem. - matka. Nie mogłam w to wszystko uwierzyć. Oni tak mnie okłamali. Nie miałam nawet najmniejszej ochoty żeby z nimi rozmawiać. Pobiegłam szybko do swojego pokoju, trzasnęłam drzwiami i wyjęłam z szafy walizkę. Spakowałam do niej ubrania, kosmetyczkę, laptopa i inne potrzebne rzeczy. Przebrałam się jeszcze szybko w czarne rurki, czarną bluzę wkładaną przez głowę z kapturem i zeszłam na dół.
-Nie będę już wam dłużej przeszkadzać. - powiedziałam zakładając czarne botki i płaszcz.
-Ale to nie tak... - matka i ten mężczyzna zaczęli się do mnie zbliżać.
-My cię kocham. Tak jak Sonny. - dalej mówiła kobieta która mnie urodziła.
-Jasne. PIEPRZCIE SIĘ ! - wrzasnęłam i wybiegłam z domu trzaskając przy tym drzwiami. Wsiadłam do taksówki którą wcześniej zamówiłam i pojechałam do hotelu.
# # # # # #
-Kasjan. - powtarzała Julia stojąca na moście i przygotowująca się do skoku.
-Co ? Jaki Kasjan ? Julia odejdź od tej krawędzi. - podeszłam do niej a ona
odwróciła głowę w moją stronę. Miała łzy w oczach. - Kasjan. Uważaj. - powiedziała te dwa słowa i
skoczyła. - Julia nie ! - krzyknęłam.
Siedziałam w hotelowym apartamencie i płakałam.
Nie mogłam w to uwierzyć że tak można skrzywdzić własne dziecko. A raczej że ona mogła skrzywdzić swoje własne dziecko. Przez tyle lat mnie okłamywali. Mówili że jadą w delegacje na kilka miesięcy a to gówno prawda ! Jechali do jakiejś pierdolonej Sonny ! Co ja takiego im zrobiłam ?! - z wycieczenia w końcu zasnęłam. Śnił mi się znów sen w którym była Julia.
Nie mogłam w to uwierzyć że tak można skrzywdzić własne dziecko. A raczej że ona mogła skrzywdzić swoje własne dziecko. Przez tyle lat mnie okłamywali. Mówili że jadą w delegacje na kilka miesięcy a to gówno prawda ! Jechali do jakiejś pierdolonej Sonny ! Co ja takiego im zrobiłam ?! - z wycieczenia w końcu zasnęłam. Śnił mi się znów sen w którym była Julia.
-Kasjan. - powtarzała Julia stojąca na moście i przygotowująca się do skoku.
-Co ? Jaki Kasjan ? Julia odejdź od tej krawędzi. - podeszłam do niej a ona
odwróciła głowę w moją stronę. Miała łzy w oczach. - Kasjan. Uważaj. - powiedziała te dwa słowa i
skoczyła. - Julia nie ! - krzyknęłam.
-Julia nie ! - wydarłam się na cały apartament. Byłam cała spocona. Rozejrzałam się po sypialni a mój wzrok zatrzymał się na zegarku. Była 23:45. Wstałam z wygodnego łóżka, podeszłam do walizki i wyjęłam z niej piżamę. ( czyt. czarna bokserka i obcisłe, krótkie spodenki dresowe. ) Poczłapałam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, osuszyłam ciało mięciutkim ręcznikiem i ubrałam piżamę. Rozczesałam jeszcze włosy i związałam je w niedbałego koka. Gotowa do spania rzuciłam się na łóżko i po chwili już usnęłam.
# # # # # #
Oto 3 rozdział. Moim zdaniem jest do bani. Wg mi się nie udał ale
każdy z was może wyrazić swoja opinię w postaci komentarza.
Pisałam ten rozdział bardzo krótko i to chyba dlatego
jest taki beznadziejny a przynajmniej dla mnie.
Następny rozdział dodam jak będzie przynajmniej 6 komentarzy.
To dla mnie bardzo ważne bo wtedy wiem kto go czyta i czy komuś się to podoba.
Do zobaczenia wkrótce ! ; *
Ps. Przepraszam za błędy.
# # # # # #
Oto 3 rozdział. Moim zdaniem jest do bani. Wg mi się nie udał ale
każdy z was może wyrazić swoja opinię w postaci komentarza.
Pisałam ten rozdział bardzo krótko i to chyba dlatego
jest taki beznadziejny a przynajmniej dla mnie.
Następny rozdział dodam jak będzie przynajmniej 6 komentarzy.
To dla mnie bardzo ważne bo wtedy wiem kto go czyta i czy komuś się to podoba.
Do zobaczenia wkrótce ! ; *
Ps. Przepraszam za błędy.
Eee tam nie jest beznajdziejny. Mi się spodobał. I to co rodzice, znaczy matka. Te kłamstwa. Na miejscu Dominiki myślę że tak samo bym postąpiła. Czekam na kolejny rozdział :D
OdpowiedzUsuńSpoko rozdział.
OdpowiedzUsuńwcale nie jest zły.
A już chyba wiem, o co cho....
zapraszam do siebie:
http://story-about-jonas.blogspot.com/
Intrygujący blog.
OdpowiedzUsuńZacznę od prologu. Przykre ,że Dominika straciła przyjaciółkę. Musi być dla niej to straszne ciężkie. Dobrze ,że w porę otrzeźwiała i nie skoczyła z tego mostu. Prolog w porządku :)
Pierwszy rozdział również fajny. Jest w nim zawarty humorek. Cóż widać ,że pomiędzy Dominiką a Harry'm iskrzy.
Rozdział również fajny.
Rozdział 2 ,hm również dobry.
Ohydne zawody , śpiewanie i film. Dobrze ,że Dominika ma Harry'ego. I równie dobrze ,że mu powiedziała. Są , jak to powiedziała ,przyjaciółmi.
Rozdział trzeci... Hm , smutny.
Przykre ,że rodzice okłamywali Dominikę.
To pewnie ten Kasjan zabił Julię. Jednak nie mam pojęcia co masz zamiar z tym zrobić. Dlatego czekam na kolejny :)
Pozdrawiam ,
Emerald
Fajne blog ,, podoba mi się jak piszesz .
OdpowiedzUsuńNo ten rozdział jest najlepszy .
Czekam na kolejne i zapraszam do mnie : http://du-journal-paula.blogspot.com/
Nie jest takie złe mi się podoba
OdpowiedzUsuńWejdziesz na mój OBSERWUJE
http://nazawszemyjestesmy.blogspot.com/
Nie jest do bani. Ciekawie piszesz.
OdpowiedzUsuńTe wpisy nie są złe może przydało by się troszkę więcej zdjęć! Ale i tak jest ok! Podoba mi się jak piszesz:)
OdpowiedzUsuń