wtorek, 30 października 2012

Rozdział 14

Okazało się że moim drugim gościem jest Niall ? Co on tu robi ? I to jeszcze jakiś taki nabuzowany ? Nasze kontakty nie są takie jak mam z Harry'm więc czego on może chcieć ?
-Em Niall ? - odezwałam się do niego niepewnie.
-Co to za facet ? - zapytał blondasem wskazując na kominiarza. No nie ja tu się zastanawiam o co chodzi i grzecznie pytam a ten mi tu z takim pytaniem wyjeżdża. Muminki trzymajcie mnie !
-Horan nie o tym teraz mowa !  - no i skończyła się moja cierpliwość o którą starałam się już jakieś dobre 2 godziny kiedy włamywacz sierota sprzątał. - Grzecznie się ciebie pytam co sie stało że do mnie przyszedłeś ? - powiedziałam poddenerwowanym głosem.
-A ja się pytam co to za koleś. - powiedział przez zęby.
-To jest do jasnej cholery mój dom i mogę do niego zapraszać kogo chcę i kiedy chcę ! - ryknęłam. Po paru sekundach moja złość przekroczyła chyba wskaźnik. A wiecie dlaczego ? Nie ? To już wyjaśniam. Facet który się nie umie włamać, obronić przed drobniejszą od siebie dziewczyną sprząta już 3 godziny mój dom a teraz zamiast to robić to się śmieje pod nosem i na nas patrzy ! Kurwa mać ja nie mam całego dnia wolnego ! - A ty jebany chuju co się śmiejesz ?! - wrzasnęłam na skarpetę. - Nie dość że włamać się nie umiesz do czyjegoś domu i go okraść to sprzątasz już 3 godziny ten bajzel który zrobiłeś ! Do roboty albo ci znów wpierdzielę  i to cztery razy mocniej ! - wrzeszczałabym jeszcze dłużej ale głodomor zatkał mi usta dłonią.
-Jak to się włamał ? - zapytał już spokojniej ze zdziwieniem wymalowanym na twarzy.
-Jak to jak ? Normalnie ! Nie wiesz jak się ktoś włamuje ?! - krzyknęłam. Znów. -,- - Lepiej mów co chcesz a nie zadajesz głupie pytania. A tobie skarpeto dziękuję. - powiedziałam do włamywacza ze sztucznym uśmieszkiem. Mięśniak posłusznie opuścił moje mieszkanie. Z westchnięciem rzuciłam się na kanapę i patrzyłam wyczekująco na farbowanego.
Siedzieliśmy już w ciszy dobre 5 minut a on chyba nie zamierza zacząć rozmowy ; /
-Więc ? - odezwałam się. Chłopak podniósł na mnie swoje niebieskie oczy, westchną cicho i zaczął mówić.
-No więc przyszedłem do Ciebie bo nie miałem do kogo. - rzekł.
-A w jakiej sprawie ? - uniosłam jedną brew.
-No bo.. bo ja... - zaczął sie jąkać co bardzo śmiesznie wyglądało ale powstrzymałam się od wybuchnięcia śmiechem.
-Bo ty co ? - przerwałam mu.
-Przyłapałem dzisiaj Hazze jak całował się z jakąś starą babą. - powiedział a mi szczena opadła chyba aż do podłogi.
-Że co ?! - podniosłam ton z powodu zdziwienia.
-To co słyszałaś. No i powiedziałem o tym chłopakom, oni próbowali z nim pogadać ale on się wkurzył i wyszedł z domu trzaskając drzwiami. Proszę zadzwoń do niego i zapytaj gdzie jest. - zrobił błagalną minkę a w jego oczach było widać zmartwienie.
-Okey. - mruknęłam dalej w szoku i wysunęłam z kieszeni telefon. Wybrałam numer Loczka i nadusiłam zieloną słuchawkę. 1 sygnał, 2 sygnał, 3..., 4..., 5..., sekretarka.

lovelycherrypie

Zrezygnowana odłożyłam telefon na stolik i spojrzałam na Niall'a który siedział na fotelu z twarzą ukrytą w dłoniach.
-Nie odbiera. - przerwałam panującą między nami ciszę. Farbowany tylko westchną ale pozostał w tej samej pozycji.
-Nie wiesz z kim może być ? - zapytał.
-Nie. Wesz tak za bardzo ta ja nie wiem z kim on się zadaje. - oznajmiłam.
-A masz numer do Son ? - zapytał z nadzieją.
-Nie. - mój ton głosu na wspomnienie jej imienia stał się suchy.
-Sorry. - usłyszałam jeszcze z ust Horana i zapadła głucha cisza.


Głuchą ciszę panującą już jakieś dobre 15 min przerwał dzwonek mojego telefonu. Jak wygłodniałe zwierze rzuciłam się na urządzenie i nie patrząc kto dzwoni nadusiłam zieloną słuchawkę. 
-Słucham ? - odezwałam się.
-No cześć Dominika. - po głosie rozpoznałam że to Harry. Niall który cały czas na mnie patrzył zrozumiał że to jego przyjaciel dzwoni i zaczął pokazywać gestami rąk żebym zapytała gdzie jest.
-Cześć. Dlaczego nie odbierałeś wcześniej ode mnie telefonu ? - zapytałam.
-Sorry ale byłem z chłopakami na próbie i nie mogłem. - No nie ! Trzymajcie mnie smerfy, muminki i gumisie !
-Aha. Fajnie że mi ufasz. - powiedziałam łamiącym się głosem. - Zastanów się Harry kim dla Ciebie jestem. Mam już dość tego że ciągle mnie okłamujesz. - i się rozłączyłam.
-I co ? - zaczął dopytywać mój gość.
-Był na próbie z wami i nie mógł odebrać. - powiedziałam przedrzeźniając Styles'a.
-Przecież... - nie dokończył bo mu przerwałam.
-Tak wiem, wy nie macie żadnej próby. On po prostu mnie okłamał. - rzekłam. Kilka słonych łez spłynęło po moich policzkach ale szybko je otarłam. Nie chcę żeby on widział jak płaczę. - zamknęłam oczy żeby łzy nie wypływały z oczu. Po chwili poczułam jak ktoś mnie przytula. To był blondas. Nie protestowałam, po prostu się w niego wtuliłam i cichuteńko łkałam.


-Dzięki Niall. - powiedziałam kiedy się żegnałam z chłopakiem. 
-Nie ma za co. Przyjaciele powinni Sobie pomagać. - posłał mi szczery uśmiech który odwzajemniłam. Dałam mu w odpowiedzi całusa w pliczek. Głodomor się lekko zarumienił i mówiąc jeszcze " pa " znikną za drzwiami mojego domu. Westchnęłam i ślimaczym krokiem udałam się do salonu. Kiedy już się w nim znalazłam ogarnęła mnie głucha cisza. Czasem ta samotność mnie zaczyna wkurzać. - pomyślałam i usiadłam przed TV. Skakałam po kanałach w poszukiwaniu czegoś ciekawego aż trafiłam na jakiś program o gwiazdach. Na ekranie telewizora zaczęły się pojawiać zdjęcia Stylesa i jakiejś starej baby z odrostami. 
-Zaraz, zaraz. - zaczęłam gadać do Siebie. - Ja ją znam. - powiedziałam pod nosem i gapiłam się w zdjęcie baby z odrostami i zmarszczkami. - Już wiem ! - krzyknęłam na cały dom kiedy przypomniało mi się że to z nią Harry miał romans. To jest właśnie ta Caroline Flack. - od razu na mojej twarzy pokazało się obrzydzenie. Wyłączyłam telewizor i podreptałam do kuchni. Stanęłam na przeciwko lodówki i ją otworzyłam. Wyciągnęłam mleko i zamknęłam urządzenie. Z szafki wyjęłam płatki czekoladowe a następnie miskę. Wsypałam płatki i zalałam je mlekiem. Z przygotowanym posiłkiem zasiadłam do stołu. Ah nie ma to jak płatki z mlekiem na kolację. - pomyślałam. 




Usłyszałam dźwięk mojego budzika i niechętnie otworzyłam powieki. Głośno ziewnęłam, przeciągnęłam się i wstałam z łóżka czego od razu pożałowałam bo poczułam jak w moje gołe stópki uderza zimny wiatr. Zatrzęsłam się z zimna i podeszłam baaardzo powili do szafy. Wyjęłam z niej ubrania i skierowałam się do łazienki potykając przy okazji o wszystko co leżało na podłodze.
Przemyłam twarz zimną wodą, zrobiłam lekki makijaż, rozczesałam włosy, związałam w niechlujnego koka i się przebrałam. Gotowa do użytku codziennego opuściłam łazienkę gasząc za sobą światło. Wzięłam w rękę plecak z książkami i innymi rupieciami a następnie podreptałam do przedpokoju. Zarzuciłam na siebie czarny płaszcz i opuściłam mieszkanie.

W szkole. Godzina 09:45.
Weszłam do klasy spóźniona o godzinę i 45 minut. Tak, tak wiem jak można iść tyle do szkoły ale to nie moja wina że zachciało mi się kawy a kolejka była strasznie długa i musiałam tyle czekać. - moje rozmyślenia przerwała baba od Historii - przedmiotu którego nie nawiedzę całym sercem.
-Proszę, proszę. Panna Brown zaszczyciła nas swoją obecnością. - rzekła ze złośliwym uśmieszkiem na mordzie.
-No jak widać. - rzekłam niechętnie. - Może pani czuć się zaszczycona. - dodałam sztucznie się uśmiechając i już jej nie słuchając skierowałam się do swojej ławki. Kiedy już się koło niej znalazłam prawie zemdlałam ze zdziwienia !
-OJPDLKURWAMAĆ ! - krzyknęłam na całą klasę przez przypadek. Rozejrzałam się energicznie po klasie i zauważyłam że...
kurwa
Hej, Haj, Heloł ! ; D Siema muminki ! Boże co ja
dzisiaj z tymi muminkami ? ; O Lol. Sorry ale na psychikę mi siada ; D 
Rozdział dłuższy nisz poprzednie na życizenie  Amparious Megallan.
Mam nadzieję że się podoba ; 3 Następny rozdział będzie oczywiście krótszy chyba
że chcecie żeby były długie ? To napiszcie już w komentarzu i swoją opinię na temat tego rozdziału.
Chcę wam tez polecić bloga mojej koleżanki Shadow.

Mam nadzieję że jej blog się wam spodoba ; D Co do kolejnego rozdziału to będzie za 45 komentarzy.
( nie kolekcjonuję ich ). + Chcę podziękować za 59 komentarzy pod 13 rozdziałem ! ; * < 3
KOCHAM WAS GUMISIE !!! <33

czwartek, 25 października 2012

Rozdział 13

Siedziałam tak na tym łóżku i zastanawiałam sie gdzie ja jestem. Z tego co pamiętam to świetnie bawiłam się w klubie z jakimiś przystojniakami. A co było dalej to nie pamiętam bo urwał mi się film.. A może ja... - z przerażeniem w oczach uniosłam lekko kołdrę i zajrzałam pod nią. - Uff. - westchnęłam kiedy okazało sie że mam na sobie ubrania.
A wiec z nikim nie poszłam do łóżka. No ale dalej nie wiem dlaczego tu jestem. - moje przemyślenia przerwał dzwonek mojego telefonu. Wysunęłam urządzenie z kieszeni szortów i nie patrząc na to kto dzwoni nadusiłam zieloną słuchawkę.
-Słucham ? - pierwsze słowa wypowiedziane tego dnia z moich ust.
-No cześć Dominika. - usłyszałam głos Hazzy. - Dlaczego nie ma cię w szkole ?
-Cześć. Skąd wiesz że mnie nie ma ? - zapytałam ciekawa.
-A tak zgaduję ponieważ masz zaspany głos. - powiedział chichocząc.
-Ha ha ha. - powiedziałam. - Bardzo śmiesznie. Tak wgl to co się stało że do mnie dzwonisz ? -
-A tak z nudów. - odpowiedział. - Co wczoraj robiłaś ? -
-W klubie byłam i zatapiałam smutki. - oznajmiłam obojętnym tonem.
-Coś się stało ? - usłyszałam w jego głosie troskę, ciupkę strachu i niepokoju.
-Nie wszystko ok. - rzuciłam. - A wam jak się udał maraton filmowy ? - zapytałam.
-Całkiem, całkiem. Son trochę się zasmuciła że nie przyszłaś. Jej na prawdę zależy żeby się z Tobą pogodzić. - powiedział a ja przewróciłam tylko oczami. " Znów będzie wygłaszał to swoje przemówienie ".
-Harry zrozum że ja jej nie lubię. Ty też na pewno nie lubisz jakiejś osoby. -
-Ale to twoja siostra. - upierał się.
-Ja nie mam siostry. - rzuciłam ostrym tonem. - Jeżeli chcesz dalej o tym gadać to cześć. - i się rozłączyłam. Nie mam ochoty tego słuchać. - rozejrzałam się jeszcze raz po pokoju i podniosłam z łóżka. Cichuteńko, na paluszkach opuściłam siwe pomieszczenie i znalazłam się na małym korytarzu." Aha czyli jest to dom piętrowy ". Zeszłam niepewnie po schodach i już po kilku minutach stałam w salonie. Jego ściany były w kolorze kakaowym. Meble w odcieniu ciemnego brązu a podłoga wyłożona brązowymi panelami na których leżał biały dywan z włosem. Po prawej stronie pod ścianą stała niska szafka na której znajdowały się filmy, DVD i jakieś kable, kwiatek oraz papiery. Nad nią wisiała wielka plazma a naprzeciw biała sowa. Po prawej i lewej stronie sofy stały dwa fotele od kompletu. Na przeciw mebli wypoczynkowych stała okrągła ława. Po lewej od kanapy znajdowało się okno i drzwi prowadzące do ogrodu. Na ścianie za kanapą znajdowała się wysoka szafka z książkami, kuframi i zdjęciami w bardzo ładnych ramkach. Ogólnie salon był bardzo ładny. Dostrzegłam też wejście do kuchni gdzie ktoś się znajdował. Bez zastanowienia ruszyłam w tym kierunku obawiając się kogo tam zastanę. Kiedy przekroczyłam próg pomieszczenia zobaczyłam Olivera ! Kamień spadł mi z serca.
-O już wstałaś. - odwrócił się w moją stronę i posłał przyjazny uśmiech który momentalnie odwzajemniłam.
-Tak. Mogę wiedzieć co ja tu robię ? - zapytałam lekko zdezorientowana.
-Wczoraj a w zasadzie dzisiaj nieźle się upiłaś. Tańczyłaś z jakimś kolesiem który zaczął cię obmacywać a ty mu się wyrywałaś. Wyszedłem zza baru i go od Ciebie odciągnąłem. Z racji że kończyłem już pracę postanowiłem zawieźć cię do domu ale byłaś tak pijana że nie wiedziałaś gdzie mieszkasz więc przywiozłem cię do mnie. - zakończył swój monolog i znów się uśmiechną.
-Dzięki no i przepraszam za kłopot. - wymamrotałam.
-Nie no spoko. Co chcesz na śniadanie ? - zapytał. - Mam gofry, gofry i... gofry. - powiedział i po chwili wybuchnęliśmy niepohamowanym śmiechem.
-Hahaha ciekawy wybór ale nie chcę robić kłopotu. Pozwolisz że pójdę się trochę ogarnąć i już mnie nie ma. - chciałam pójść na górę ale chłopak zatrzymał mnie mówiąc :
-O nie, nie, nie. Bez śniadania stąd nie wyjdziesz. - pogroził mi palcem przez co zaczęłam rechotać. Ślamazarnym krokiem podeszłam do stołu i usiadłam przy nim. Już po chwili miałam pod nosem gofry z bita śmietaną, syropem klonowym i owocami. Zjadłam aż 4 ! Podziękowałam, włożyłam naczynie do zmywarki i pognałam do pokoju w którym sie obudziłam. Wzięłam z niego torebkę i podreptałam do łazienki. Tam umyłam twarz, przepłukałam jamę ustną bo nie miałam szczoteczki do zębów, pomalowałam od nowa rzęsy tyszem a usta musnęłam błyszczykiem. Porządnie rozczesałam swoje blond włosy i związałam je w niechlujnego koka. Gotowa do pokazania się ludziom z lekkim uśmiechem opuściłam łazienkę. Zeszłam po schodach i skierowałam się w stronę sofy gdzie siedział Oli.
-To ja idę. - powiedziała. Lokowaty podniósł się z kanapy. Staliśmy na przeciw Siebie. Twarzą w twarz.
-Może cię podwiozę ? - zaproponował.
-Nie, nie chcę robić kłopotu. - powiedziałam.
-Ale ja nalegam.
-A ja odmawiam. - uśmiechnęłam się do niego. Dałam całusa w policzek i chciałam już ruszyć ku wyjściu ale on złapał mnie za rękę tym samym obracając mnie w swoją stronę. Posłałam mu pytające spojrzenie.
-Dasz mi swój nr telefonu ? - zapytał z lekkim uśmiechem.
-Jasne. - wystukałam na jego telefonie swój numer i zapisałam się jako " Wredna alkoholiczka ; D ". Oddałam chłopakowi telefon i opuściłam jego posiadłość.

leclerq

Stałam przed drzwiami do mojego mieszkania i się im przyglądałam. Pewnie zastanawiacie się dlaczego. Otóż były one lekko uchylone. Czyżby ktoś chciał mnie okraść ? Ten ktoś musi być bardzo głupi. - bez zawahania weszłam do domu i zastałam tam powywracane meble, pełno szkieł, ziemi która wysypała się z kwiatków itd. Moja złość w tym momencie przekroczyła wskaźnik agresji czy jakoś tak to się nazywa i to z powodu że będę musiała to sprzątać. Zdeterminowana zajrzałam do swojej sypialni ponieważ przed chwilą dochodziły z niej trzaski, szmery itd.
-Strzeż się włamywaczu ! - ryknęłam. - Kimkolwiek jesteś oberwiesz w mordę i będziesz sprzątać ten bajzel ! - wtargnęłam do zdemolowanej sypialni i zobaczyłam w niej dobrze zbudowanego faceta. Na głowie miał kominiarkę i był ubrany w czarne ciuchy. W prawej ręce trzymał czarny worek a w lewej łom. - JAK ŚMIESZ OKRADAĆ MÓJ DOM !? TY CIULU JEBANY WYCHRZANIAJ MI STĄD I ZOSTAW MOJE RZECZY ! - wrzeszczałam na cały głos a facet nie wiedział co się dzieje. Zaczęłam się do niego zbliżać. Stanęłam z nim twarzą w twarz i spojrzałam w czekoladowe oczy wypełnione złością i zdziwieniem. - Jak taki z Ciebie kozak to zdejmij tą skarpetę z mordy. - syknęłam a mężczyzna zamachną się i mnie uderzył w twarz z liścia. Złapałam się za policzek prawą ręką ale dalej stała na swoim miejscu. Patrząc w oczy włamywacza zadałam mu porządnego kopniaka w krocze. - Nikt. - kopniak w brzuch. - Nie. - kopniak. - Będzie. - kopniak. - Mnie. - kopniak. - Bił. - kopniak. - A już na pewno ktoś taki jak ty ! - walnęłam leżącego na ziemi gościa w twarz z całej siły i naplułam na niego. Z jego nosa, łuku brwiowego i wargi ciekła krew. Teraz mogę przyznać że 3 lata chodzenia na boks się opłaciły. Z cwanym uśmiechem wyrwałam temu chujowi worek z moimi rzeczami i wysypałam wszystko na łóżko. Okazało się że włamywacz chciał ukraść mojego lapka ! Rozumiecie to ?! Chciał ukraść moje kochane cudeńko ! Już ja mu dam. Z worka wydostała się również moja biżuteria, iPod, pieniądze w ruloniku związane gumką recepturką i jeszcze parę innych rzeczy. Odwróciłam się w stronę kominiarza - tak przez ta kominiarkę tak będę na niego mówiła. Hahaha ja i te moje teksty.
A wiec kominiarz dalej leżał na ziemi w kałuży krwi i zwijał się z bólu.
-Wiesz nie chcę nic mówić ale musisz przerwać ten teatrzyk i zacząć sprzątać moje mieszkanie. Niezły tu burdel. - powiedziałam wzdychając. Niby taki dobrze zbudowany a nawet nie umie się bronić przed 17- latką. Śmieszne.


Włamywać kończył już sprzątanie. Przez cały czas miałam na niego oko i go pospieszałam. Ale z niego ciota. Zamiast się jakoś bronić czy coś to ten się mnie słucha. Widać że nie ma wprawy w swoim " zawodzie ". Już mi by lepiej poszło niż jemu. Żałosne. - moje przemyślenia przerwał trzask drzwiami. Ja i mój gość obróciliśmy gwałtownie głowy w stronę drzwi wejściowych. Okazało sie że moim drugim gościem jest...



Hej ! Jest rozdział 13. Sorry że taki krótki ale niektóre
osoby piszą że takie mają być więc spełniłam wasze życzenie. : 3
W komentarzach piszcie czy rozdział wam się podoba i czy wolicie krótkie czy długie rozdziały.
To od was zależy długość tekstu. ; D Chcę wam też bardzo podziękować za 2614 wejść i 220 komentarzy.
Dla niektórych to może i mało ale dla mnie to strasznie dużo. Wgl zakładając tego bloga nie spodziewałam
sie czegoś takiego. Bardzo wam za to dziękuję ! ; *
Co do kolejnego rozdziału to powinien pojawić się kiedy będzie tyle komentarzy co pod 12 czyli 45. No
ewentualnie może być 35 lub 40. I wyprzedzając wasze pytania. Nie, nie kolekcjonuję
komentarzy. Po prostu chcę wiedzieć czy jest was przynajmniej 40. ; )

JEŻELI PRZECZYTAŁAŚ/EŚ TEN TEKST ODE MNIE TO GRATULACJĘ !
NAGRODĄ JEST TO ŻE MOŻESZ PODAĆ COŚ CO CHCESZ ŻEBY BYŁO UMIESZCZONE
W KOLEJNYM ROZDZIALE. JEŻELI POMYSŁ MI SIĘ SPODOBA TO GO WŁĄCZĘ DO
14 ROZDZIAŁU. SWOJE POMYSŁY PRZYSYŁAJCIE NA MOJE GG - 35328281.

POZDRAWIAM !!!

http://i.pinger.pl/pgr158/dc2493eb0029f837507e9d82/3e8001570029f8374ffbca57.gif

czwartek, 18 października 2012

Rozdział 12

Siedzę na kanapie przed telewizorem z kubkiem gorącej herbaty w ręce i się nudzę. Chłopaki pewnie świetnie się bawią a ja tu siedzę jak ten kiszony ogórek w słoiku... Eh marny mój los. Dawno nie byłam w jakimś klubie.. Chyba czas najwyższy się najebać i przemyśleć swoje życie. To co że jutro środa. Olać to. W końcu życie jest tylko jedno i trzeba korzystać z niego na wszelkie sposoby. - podniosłam swoje cztery litery z kanapy, kubek odstawiłam na stolik i powolnym krokiem ruszyłam do sypialni. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy po przekroczeniu progu pokoju to bałagan. Na podłodze i łóżku leżały ubrania, całe biurko zawalone książkami, zeszytami i innymi rupieciami a z szafy wypadały kolejne ubrania. Westchnęłam głośno i ignorując ten burdel podeszłam do szafy. Wzrokiem jeździłam po swoich szmatach ale nic nie przypadło mi do gustu. W końcu po kilkunastu minutowych zastanowieniach wybrałam czarne, cienkie rajstopy, krótkie spodenki z wysokim stanem koloru czerwonego i luźną czarną bluzkę z krzyżem na środku. Do tego czarne botki na koturnie. Podreptałam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, wysuszyłam mokre włosy przed tym je rozczesując, mocniejszy niż zwykle makijaż i się ubrałam w wybrany przez Siebie zestaw.  Uśmiechnęłam się do swojego odbicia w lustrze i opuściłam pomieszczenie. Gotowa do wyjścia złapałam do ręki czarną torebkę w której znajdował się telefon, pieniądze, chusteczki, błyszczyk, tusz, mały grzebyk i lustereczko. Gotowa do wyjścia narzuciłam na ramiona czarny płaszcz i opuściłam mieszkanie zakluczając je.


Siedziałam przy barze i piłam już szóstego drinka. Za barem był całkiem przystojny chłopak. Postanowiłam się z nim trochę zapoznać.
-Następnego proszę. - powiedziałam pijanym głosem. Chłopak na mnie spojrzał i pokręcił głową z politowaniem.
-Alkohol jest ... - nie dokończył bo mu przerwałam.
-Alkohol jest dla tchórzów , którzy nie dają sobie rady z codziennością ... dolej mi. - wybełkotałam.
-Nie jesteś tchórzem. - powiedział.
-Skąd ty to możesz wiedzieć ? Nawet mnie nie znasz. - prychnęłam.
-Jesteś dziewczyną Harry'ego Styles'a. - powiedział a ja się zaczęłam chichrać.
-Nie mów mi tylko że czytasz te kolorowe pisemka. - powiedziałam przez śmiech.
-Nie czytam. Wystarczy że moja dziewczyna czyta. - powiedział.
-Ale dla twojej wiadomości jesteśmy tylko przyjaciółmi. - powiedziałam uspokajając się. - Powiesz mi jak masz na imię ? - zapytałam.
-Oliver. - podaliśmy Sobie ręce.
-A więc Oliver dolej mi. - uśmiechnęłam się do niego. Chłopak się cicho zaśmiał i nalał mi czystej do kieliszka. Duszkiem wypiłam ciesz i odstawiłam kieliszek na bok. - Jak ci się układa z dziewczyną ? - zapytałam chłopaka który robił jakiemuś kolesiowi drinka.
-Dobrze. Jest na prawdę miła. - posłał mi przyjazny uśmiech. - A ty. - popatrzył na mnie. - Dlaczego pijesz ?
-Mam kilka spraw do przemyślenia a po pijaku lepiej mi się myśli. - zaśmiałam się.
-Jasne. - powiedział z kpiną.
-Coś sugerujesz ? - zapytałam podejrzliwie.
-Ja ? Nie, nic. - po tym oboje zaczęliśmy sie śmiać. Naszą rozmowę przerwał jakiś stary facet który zaczął sie do mnie przystawiać. Zjechałam gościa wzrokiem jak jakiegoś kosmitę.
-Zatańczymy ? - zapytał posyłając mi zalotny uśmiech. Na te słowa prychnęłam.
-Tsa jasne. Sorry prze Pana, walca tańczyć nie umie. - powiedziałam a Oli zaczął się cicho śmiać pod nosem.
Fress

-Jestem aż taki stary że mówisz do mnie " Pan " ? - zapytał zdziwiony nadal się szczerząc jak głupi do sera. Boże jednak są ludzie głupsi niż myślałam.
-Nie, to ja jestem taka młoda. - uśmiechnęłam się sztucznie a okurzony facet odszedł. Kiedy oddalił się na bezpieczną odległość zaczęłam się śmiać jak opętana a razem ze mną nowy kolega.
-Ale go spławiłaś. - powiedział przez śmiech.
-Widziałeś jaki on był stary ? A te jego siwe włosy. - powiedziałam przejęta. - Koszmar. - no i znów zaczęliśmy się chichrać jak pojebańce. - Polej mi. - powiedziałam kiedy sie już opanowałam.
-To jakie masz problemy ? - zapytał uzupełniając mi kieliszek.
-Dlaczego zakładasz że mam problemy ? - zapytał biorąc do ręki szkło.
-No bo bez powodu człowiek nie pije. - rzekł.
-Dobra mam powody ale nie chcę o tym rozmawiać. - powiedziałam.
-Jeżeli będziesz za każdym razem piła kiedy masz problemy to się w końcu uzależnisz.
-Nie jestem uzależniona od alkoholu ,tylko od szczęścia , a to że alkohol daje szczęście to już zupełnie inna sprawa. - powiedziałam. - I nie wygłaszaj takich monologów jak moja matka. - dodałam a on się zaśmiał.
-Słyszałam że należysz raczej do grona osób wrednych a tu taka niespodzianka.
-Jestem wredna dla osób których nie lubię. - oznajmiłam.
-Czyli mnie lubisz ? - zapytał z bananem na ryjcu.
-Powiedzmy. - puściłam mu oczko. - No czas zatańczyć. - powiedziałam zsiadając z wysokiego stołka. - Pan wybaczy. - powiedziałam i już po chwili tańczyłam z jakimś przystojnym szatynem z brązowymi oczami.

Impreza trwała, trwała i trwała a ja co chwilę piłam kolejne drinki i tańczyłam z kimś innym. Co wydarzyło się dalej nie pamiętam bo urwał mi się film.

nieidelana11

Otworzyłam lekko oczy ale zaraz je zamknęłam bo poraziły mnie promyki słońca. Ponowiłam próbę ale bardzo ostrożnie. Pierwsze co przeszło mi przez głowę to " Ale kurwa mnie łeb napierdala ". Rozejrzałam się po pokoju który nie był mój. Ściany były szare, na lewej ściana znajdowało się okno a pod nim stało biurko z komputerem. Meble były w odcieniu jasnego brązu. Podłoga wyłożona panelami a nad łóżkiem jakieś plakaty z motorami, samochodami itd. Wszystko spoko ale dlaczego ja tu jestem a co ważniejsze gdzie ? 

Hej. Przepraszam że tak długo nie dodawałam rozdziału ale
wiecie tak jak i wy mam życie prywatne. Dzisiaj miałam trudny dzień ale rozdział jakoś powstał
i mam nadzieje że wam sie podoba. Dziękuję wam za tak dużą ilość komentarzy pod 11 rozdziałem. Nigdy bym się nei spodziewała że na moim blogu pokaże sie taka sumka komentarzy. A tu proszę taka niespodzianka. : 3 Bardzo wam dziękuję. Co do rozdziału to nawet mi się podoba. Napisałam krótszy
niż zwykle bo parę osób pisało że rozdziały są za długie. W komentarzach piszcie jakie
mają być rozdziały. Czy długie czy krótkie a ja się dostosuję.
Liczę na taką samą sumę komentarzy jak poprzednio i do zobaczenia ! ; *

piątek, 12 października 2012

Rozdział 11

Zerwałam się szybko na równe nogi i przyglądając się postaci powolnymi kroczkami zbliżałam się do pstryczka dzięki któremu zapalało się światło jednak po naciśnięciu przycisku sypialnia się nie rozjaśniła dzięki światłom. Pogrążona w strachu patrzyłam na zjawę.
-Zwariowałam. - zaśmiałam się nerwowo. - Jestem wariatką i widzę duchy. - mówiłam do siebie. Byłam cała spocona a dłonie strasznie mi się trzęsły. Już po chwili stałam twarzą w twarz z duchem Julii. Jej twarz rozjaśniały błyskawice które przebijały się przez niedokładnie zasłonięte zasłony koloru jasnego beżu.
-Daj mu szansę. - w moich uszach rozbrzmiał głos za którym tak bardzo tęskniłam. Momentalnie w moich oczach pojawiły się słone łzy.
-Odejdź. Ty nie istniejesz ! Umarłaś ! - zaczęłam krzyczeć przez łzy.
-Zawsze jestem przy Tobie. - powiedziała spokojnym głosem.
-Nie zrobisz ze mnie wariatki. - powiedziałam rozhisteryzowanym głosem.
-Nie robię z ciebie żadnej wariatki. W końcu ktoś musi przemówić ci do rozumu. - podniosła głos. - Zmieniłaś się. Jesteś wredna i egoistyczna. Nie taką miałam kiedyś przyjaciółkę. Dziewczyno otwórz oczy ! Wybacz mu to kłamstwo i nie zachowuj się jak dziecko ! - krzyczała.
-Przestań ! Ty nie żyjesz ! Nic nie wiesz ! -
-Mylisz się. Co dziennie patrzę na to jak staczasz się na dno i odcinasz od innych. - powiedziała. - Chodź chcę ci coś pokazać. - wyciągnęła do mnie bladą dłoń. Niepewnie ją złapałam i poczułam zimno. W jednej chwili świat wokół zaczął się kręcić. W podłodze pojawiła się jasna dziura do której weszłyśmy. Po chwili znajdowałam się w pokoju Styles'a. Chłopak siedział na łóżku a w ręce trzymał telefon na którym pokazane było nasze wspólne zdjęcie.
-Tak bardzo żałuję że ci nie powiedziałem. - szepną i opuszkami palców przejechał po ekranie telefonu. Właśnie w tej chwili coś ukuło mnie w sercu. Zachowałam się jak małe dziecko. Muszę mu wybaczyć, on nie chciał. Spojrzałam na czarnowłosą która swoimi pięknymi oczami patrzyła na zielonookiego.
-Możemy już wracać ? - szepnęłam.
-Tak. - posłała mi promienny uśmiech i w ułamku sekundy stałam w swojej własnej sypialni.
-Dziękuję. Pokazałaś mi jak bardzo się zmieniłam. Przepraszam. - powiedziałam dławiąc się łzami.
-W końcu jestesmy przyjaciółkami. - kąciki ust uniosły się ku górze. - Mam nadzieję że to zdarzenie da ci trochę do myślenia. - przytuliłyśmy się.
-Tęsknię za tobą. - wyszeptałam jej do ucha. - Nie zostawiaj mnie. - rozryczałam się na dobre.
-Jesteś silna. Dasz radę i ... pamiętaj że masz piątkę wspaniałych przyjaciół którzy są w stanie zrobić dla ciebie wszystko. Doceń to Dominika. - znów się uśmiechnęła i wiatr rozwiał ją jak dmuchawiec. Otarłam rękoma łzy które wypływały z moich zaczerwienionych oczu i wróciłam pod kołdrę.


Promienie słońca padały na moją twarz. Otworzyłam lekko powieki i przejechałam wzrokiem po sypialni w której panował wieli chaos. Swój wzrok zatrzymałam na zegarku który wskazywał 7:05. W jednej chwili przypomniało mi się zdarzenie z nocy. Z lekkim uśmiechem wstałam z łóżka i podeszłam do szafy. Wyjęłam z niej ubrania i ślamazarnym krokiem udałam się do łazienki. Przemyłam szybko twarz, umyłam zęby i się ubrałam. Swoje blond włosy rozczesałam i  zostawiłam rozpuszczone. Jeszcze szybciutko wytuszowałam rzęsy, musnęłam usta błyszczykiem i wyszłam z pomieszczenia. Wróciłam s powrotem do sypialni i złapałam w rękę beżową torbę typu worka w której znajdowały się książki i inne rupiecie które zawsze ze sobą nosiłam.  Truchtem opuściłam mieszkanie zakluczając jeszcze drzwi.


Siedziałam już na siódmej lekcji którą była matma i odliczałam minuty do końca tej cholernej lekcji. Po szkole postanowiłam porozmawiać z loczkiem. Oderwałam wzrok od zegara wiszącego na ścianie i przeleciałam szybko po całej klasie oczyma. Na 35 osób tylko pięć słuchało nauczycielki, 10 gadało z sąsiadką/em w ławce a cała reszta bazgrała coś w zeszycie. Znów skupiłam całą swoja uwagę na zegarek i powtarzając w myślach " No dajesz, Szybciej, szybciej " wierciłam się na twardym krześle. W końcu wybiła upragniona godzina i w całej szkole rozbrzmiał donośny dźwięk dzwonka. Zerwałam się natychmiastowo z krzesła i wybiegłam z klasy. Potrącając na korytarzy kilka osób po chwili wdychałam zimowe powietrze. Na dworze była cholernie gęsta mgła i ciapa na chodnikach. Wciągnęłam powietrze do płuc i szybkim krokiem poszłam w stronę willi chłopaków. Droga zajęła mi godzinę przez to że wstąpiłam jeszcze do kawiarni w której była ogromna kolejka. Stojąc przed wejściowymi drzwiami do domu One Direction nadusiłam dzwonek. Usłyszałam zbieganie po schodach i szczęk przekręcającego się zamka. Po kilku sekundach ukazała mi się postać o zielonych oczach, lokach które opadały niesfornie na czoło i dołeczkach w policzkach. Lokowaty był ubrany w czarne rurki z obniżonym krokiem i sweter w kolorze beżowym. Między nami panowała niezręczna cisza którą postanowiłam przerwać.
-Eee cześć. - uśmiechnęłam się nieśmiało. - Możemy pogadać ? - zapytałam patrząc w zielone tęczówki.
-Cześć. Jasne wchodź. - otworzył szerzej drzwi przepuszczając mnie do środka. Powolnym krokiem przekroczyłam próg ich domu. We dwoje udaliśmy się schodami do pokoju chłopaka. Usiadłam na skraju łóżka a Hazza przy biurku.
-Więc ... o czym chcesz pogadać ? - zapytał drapiąc się w kark.
-O naszej znajomości. - zaczęłam temat. - Przepraszam że zachowywałam się jak dziecko i odtrąciłam przeprosiny. Bardzo cię przepraszam. Przez coś tak głupiego zniszczyłam naszą przyjaźń ale gdybym wzięła wszystko na siebie byłabym głupia więc powiem to. - gdybyś powiedział mi o tej trasie wcześniej nigdy nie doszło by do czegoś takiego. - skończyłam swój monolog i podnosząc wzrok ze swoich butów spojrzałam na loczka.
-Ja tez przepraszam. Zachowałem sie jak dupek. Najpierw obiecywałem ci że nigdy cię nie zostawię a potem nie dotrzymałem danego słowa. Wybaczysz mi ? - zapytał.
-Tak Harry. Wybaczam ci. - uśmiechnęłam się do niego i podnosząc tyłek z łóżka podeszłam do niego i przytuliłam. Wzdychając w ciszy jego zapach w głębi duszy skakałam ze szczęścia.
-A tak na serio to co się stało że przyszłaś mnie przeprosić ? - zapytał odsuwając się trochę ode mnie.
-Nie powiem ci bo weźmiesz mnie za wariatkę. - zaśmiałam się.
-Ej no weź... - jękną.
-Nie. - zaśmiałam się i pokazałam mu język. - A skoro już jest wszystko okey to mój kochany, kochaniutki, Harry, Hazza, Loczek... - przerwał mi.
-Dobra nie słodź tak i powiedz czego chcesz. - zaśmiał się a ja mu zawtórowałam.
-Dlaczego od razu zakładasz że czegoś chcę ? - zapytałam z oburzeniem. Chłopak uniósł jedną brew i się na mnie patrzył. - No dobra. Poszedłbyś ze mną na zakupy ?
-Nie. - powiedział natychmiastowo.
-No proszę... - zrobiłam maślane oczka. - Proszę, proszę, proszę. - zaczęłam w kółko powtarzać.
-No dobra. - powiedział niechętnie.
-Jest !! - wydarłam się i zaczęłam go przytulać. - No a teraz ubieraj się i lecimy. - klepnęłam go w tyłek i opuściłam jego azyl. Po schodach zeszłam na dół i ślimaczym krokiem, wlekąc na ramieniu torbę z książkami dotarłam do salonu. Usiadłam na kanapie i czekałam.


-A to ? - zapytał chłopak pokazując czarną bluzkę z rękawami 3/4 na której był nadruk z kotem.
-Nie. - powiedziałam i powróciłam do dalszego szperania pomiędzy wieszakami.

-Boże, dziewczyno zdecyduj się. Jesteśmy już w tym sklepie chyba godzinę a ty wybrałaś jedynie legginsy i bluzkę. - zaczął jęczeć. - Nogi mnie już bolą.
-Nie marudź. - powiedziała. - O mam ! - krzyknęłam ucieszona ze znalezienia swojej zdobyczy. Przyłożyłam do ciała bluzkę cały czas się szczerząc. - Podoba co się ? - zapytałam spoglądając na loczka.
-Tak. Możemy już iść ? - zapytał.
-Tak. Gdybym wiedziała że tak będzie ci się spieszyło żeby opuścić centrum handlowe to bym cię nawet nie pytała. - powiedziałam lekko poddenerwowana i ruszyłam do kasy zapłacić za ubrania. Już po kilku minutach staliśmy przed centrum i łapaliśmy taksówkę.


-Horror czy komedia ? - zapytałam i spojrzałam na bruneta który siedział u mnie w salonie na kanapie.
-Horror. - wyszczerzył się ruszając przy tym zabawnie brwiami.
-Tobie to tylko jedno w głowie. - włączyłam jakiś tam horror i zasiadłam obok Hazzy. Cały czas czułam na sobie jego wzrok.
-Co tak się na mnie gapisz ? - zapytałam w końcu.
-A tak jakoś. Dość długo cię nie widziałem. - pokazał swoje uzębienie. - Wiesz... - zaczął. Oho coś ode mnie chce. Ciekawe co ? ...
-Nie owijaj w bawełnę tylko mów co chcesz. -
-No bo wiesz... przez ten czas kiedy urwaliśmy kontakt poznaliśmy się bardziej z twoją siostrą. - spojrzałam na niego i miałam już zaprzeczyć że nie mam siostry ale mi się odechciało. - No i jutro ona do nas przyjdzie. Będziemy oglądać filmy itd. Przyjdziesz ? - zrobił oczy a'la kot ze Shreka.
-Po pierwsze nie mam siostry a po drugie nie. - odpowiedziałam. - Sorry Harry ale nie będę przebywała pod jednym dachem, w tym samym pomieszczeniu etc z kimś takim jak ona.
-No proszę... co ci szkodzi ? -
-Szkodzi. Będę oddychała tym samym powietrzem co ona i jeszcze na nią patrzyła. Moje oczy tego nie zniosą a co mówić o płucach.

Hej. Jedynie co mogę powiedzieć o tym rozdziale to : dupa, dupa, dupa.
Przepraszam was bardzo że napisałam wam tu takie badziewie.
Swoje opinie wyraźcie w komentarzach. Jeżeli chcecie zareklamować swojego bloga to w
zakładce ' Reklama '. To chyba tyle. A no i bym zapomniała,
co powiecie na to żebym założyła drugiego bloga ? Czytał by go ktoś może ?
Piszcie w komentarzach.
Cześć i do zobaczenia. ; *

sobota, 6 października 2012

Rozdział 10

Na wyświetlaczu widniał napis " numer zastrzeżony ". Nadusiłam zieloną słuchawkę i czekałam aż rozmówca się odezwie.
-Dominika ? - zapytał znajomy mi głos jakiejś dziewczyny po drugiej stronie telefonu.
-Nie kurwa Shrek. - powiedziałam podirytowana. - Tak to ja, kim jesteś i czego chcesz ? -
-Jestem .. Sonny. - powiedziała ściszonym głosem a ja chciałam już się rozłączać ale ona tak wrzasnęła że o mało zawału nie dostałam. - Nie rozłączaj sie !!!
-Dobra ale czego chcesz no i skąd masz mój nr ? -
-Przyleć do Londynu jak najszybciej. - powiedziała takim błagalnym tonem.
-Ale po co ? - zapytałam.
-Harry do mnie dzwonił i powiedział żebym namówiła cię do powrotu. - powiedziała.
-Ale po co ja mam tam kurwa wracać ?! - wybuchłam. - Do niego ?! On dla mnie już nie istnieje ! Pieprzona gwiazdunia która myśli tylko o tym żeby przelecieć pierwszą lepszą ! Powiedź mu żeby się wypchał swoją kasą i się ode mnie odpierdolił ! To samo tyczy się Ciebie ! Przestań do mnie dzwonić, pisać, przychodzić do domu itd. A jak nie to pójdę na policję ! - wrzasnęłam i się rozłączyłam. No JPDL ! Po tym wszystkim mam od tak tam do niego wrócić, rzucić się mu w ramiona i wybaczyć ? O nie, nie, nie. Nie ze mną takie numery ! Został mi jeszcze tydzień w Polsce a potem muszę wracać do Londynu... Boże jak ja tam przeżyję ? o.O - odłożyłam telefon na szafkę nocną i usiadłam na łóżku włączając telewizor. Właśnie leciało W11. Jak ja dawno tego nie oglądałam.


Promienie słońca świeciły na moje policzki. Rozchyliłam najpierw lekko powieki a potem otworzyłam je całe. Mój wzrok natrafił na okno. Za nim padał deszcz, nie było słoneczka a zamiast niego czarne chmury i błyskawice. O tam dzisiejszy dzień chyba zmówił się z moim humorem bo dzisiaj nie jestem za szczęśliwą osobą. - zwlekłam się powolnie z łóżka i podeszłam powolnym krokiem do szafy. Wyciągnęłam z niej ubrania, podreptałam do łazienki i odbyłam poranną toaletę. Umyłam jeszcze włosy, wysuszyłam je, rozczesałam i zostawiłam rozpuszczone. Ubrałam wybrany przez Siebie zestaw i zrobiłam lekki makijaż. Gotowa do codziennego użytku opuściłam łazienkę. Usiadłam w pokoju hotelowym na małej kanapie ustawionej pod oknem z laptopem. Zalogowałam się na TT i FB. Na TT nie było nic ciekawego tak samo jak na Facebook'u więc się wylogowałam. Włączyłam na YT i otworzyłam swoją play listę. Zapowiada mi się dłuuugi i nuudny tydzień. Gabryśka i Lukas wyjechali na wycieczkę do Paryża. Mówiłam wam już że chodzą to tej samej klasy ? Nie ? To teraz już wiecie. A może by tak wrócić do tego Londynu ? No bo przecież tak czyś jak w końcu spotkam tego głupka.

Trzy dni później.
Taj jak mówiłam trzy dni wcześniej wróciłam do Londynu. Ledwo co spakowałam się do tych swoich dwóch walizek. Pogoda tutaj jest okropna. Ciapa na chodnikach, czarne chmury nad głowami ludzi i pada deszcz. A co do One Direction to jeszcze ich nie spotkałam co mnie bardzo cieszy. Podobno są jeszcze w trasie ale nie interesuje mnie to. Kiedy byłam na lotnisku napadli mnie paparazzi. Zadawali masę pytań ale jakoś im uciekłam. - z moich przemyśleń wyrwał mnie dzwonek do drzwi. Zdziwiona wstałam z sofy, kładąc laptopa na stolik i poszłam otworzyć. Kiedy uchyliłam drzwi zobaczyłam chłopaka w kapturze.
-W czymś pomóc ? - zapytałam lustrując go wzrokiem od góry do dołu. Chłopak zdjął kaptur i ukazała mi się znajoma twarz. A dokładnie to był Zayn.
Chciałam zatrzasnąć już drzwi ale on je przytrzymał i wszedł do mojego mieszkania gdyby nigdy nic. Kurwa a podobno są oni w trasie ! - poszłam za nim do salonu i usiadłam na kanapie.
-Czego chcesz ? - rzuciłam oschle.
-Pogadać. Słuchaj Harry na... - nie dokończył bo mu przerwałam.
-Jeżeli chcesz o tym rozmawiać to tam są drzwi. Dlaczego nie możecie dać mi spokoju ?! - wrzasnęłam. - Odpierdolcie się ode mnie raz na zawsze ! Nie chcę was już nigdy więcej widzieć na oczy ! - dalej wrzeszczałam ale Malik mi to uniemożliwił bo jego ręka wylądowała na moich ustach. Zdjęłam ją i wściekłym wzrokiem patrzyłam na niego.
-Daj nam jeszcze jedną szansę. - powiedział i zrobił oczy a'la kot ze Shreka.
-Nie. Nie daję drugiej szansy. - powiedziałam stanowczym głosem. 
-Proszę. Chyba nie będziesz się tak długo gniewać za to że Harry nie powiedział ci o trasie ? - zapytał.
-Owszem będę. Myślałam że jesteśmy przyjaciółmi ale widocznie się pomyliłam. A teraz proszę opuść moje mieszkanie i nie pokazuj mi się na oczy tak samo jak twoi przyjaciele. - pokazałam ręką w stronę drzwi. Mulat spuścił głowę i już po chwili usłyszałam zatrzaskujące się drzwi. Opadłam bezwładnie na kanapę i patrząc w sufit powiedziałam.
-Dlaczego ?! Dlaczego to wszystko spotyka właśnie mnie ?! - wydarłam się.

< Zayn >
Zjechałem windą na sam gół wysokiego wieżowca i opuściłem go. Przed budynkiem zaatakowali mnie chłopaki.
-I co ? - powiedzieli chórkiem.
-Wybaczy mi ? - zapytał Hazz z nadzieją w oczach.
-Sorry stary ale... - spojrzałem w jego zielone oczy które się zaszkliły. I co teraz mu powiedzieć ? Prawdę ? Malik dasz radę, dasz radę. - nie. - wydusiłem a chłopakowi spłynęła pojedyncza łza po policzku.
-A co mówiła ? - zapytał Lou.
-Powiedziała żebyśmy dali jej spokój raz na zawsze. Nie chce nas wg widzieć. - powiedziałem. Całą piątką weszliśmy do auta ze spuszczoną głową. Kierował Li. Już po 30 minutach byliśmy pod naszą willą.

< Dominika >
Siedziałam na swoim wielkim i wygodnym łóżku licząc gwiazdy za oknem. Po dzisiejszym spotkaniu z Malikiem nie wiem co ze Sobą zrobić. A może dać im jeszcze jedną szansę ? Nie, będę twarda. Za bardzo mnie Harry zranił wiec teraz niech cierpi cały zespół. - wyjęłam z pod łóżka pamiętni i już na ostatniej stronie napisałam " Słońce wschodzi a potem zachodzi. Wschodząc rozpoczyna nowy dzień sprawiając że doświadczamy nowych rzeczy. Zachodząc sprawia że wszystkie zdarzenia z tego dnia są już tylko wspomnieniami o których czasem chcielibyśmy zapomnieć. ". Zamknęłam pamiętnik, włożyłam go pod łóżko i położyłam głowę na mięciutkich poduszkach. Patrząc w sufit i słuchając bicia swojego serca zasnęłam.



Obudziły mnie głośne grzmoty. Otworzyłam energicznie oczy i odruchowo spojrzałam na zegarek. Była równa 3 w nocy. Zaczęłam rozglądać się po pokoju i zauważyłam jakąś postać w białej, długiej, prostej sukni i czarnym włosach które opadały bezwładnie na drobne ramiona. Ale skąd u mnie się ktoś wziął ? I to jeszcze w nocy ?! A jeżeli to ... DUCH !
Hej ! Przepraszam za ten dupiasty rozdział ale jakoś tak wyszło. Pisałam go dwie godziny i chyba
dla tego jest taki okropny. Swoje opinie wyrażajcie w postaci komentarzy. Miło by było gdyby ktoś
polecił mojego bloga znajomym albo na swoim blogu. Oczywiście ja bym zrobiła to samo tylko trzeba mnie o tym poinformować w kom.
+
Do środy mnie nie będzie wg na kompie więc miło by było
zobaczyć pod tym rozdziałem koło 20 komentarzy i dużo wejść.
To będzie motywacja do dalszego pisania i ciekawszego. : )
Pozdrawiam i do zobaczenia ! ; *

poniedziałek, 1 października 2012

Rozdział 9

Siedziałam z Harrym w moim domu na kanapie i oglądaliśmy komedię. Te zakupy strasznie nas zmęczyły a z racji tego że do mnie jest bliższe to przyszliśmy. Nadal mnie zastanawia co będzie dalej ze mną i z Harrym. Chyba raczej nic bo jemu podoba się Sonny. Z moich przemyśleń wyrwał mnie głos Styles'a.
-Dobra Dominika, ja będę już szedł. - powiedział.
-Już ? - zrobiłam smutną minkę.
-Niestety muszę. Za tydzień mamy trasę i trzeba się przygotować. - rzekł. Co trasę ?! Dlaczego on mi nic nie powiedział ?
-Trasę ? - zapytałam zdziwiona.
-Tak.
-Gdzie ? Na ile ? - zaczęłam zadawać pytania.
-Po Europie na 3 miesiące. - powiedział. Jego twarz była radosna ?
-Czyli mnie po prostu teraz zostawisz tak ? - zapytałam z wyrzutem.
-To moja praca, nic na to nie poradzę. - odpowiedział.
-Dobra nie będę o tym już z Tobą rozmawiała. Cześć. - uśmiechnęłam się do niego sztucznie i nie czekając aż wyjdzie poczłapałam do sypialni. Rzuciłam się na łóżko i zaczęłam płakać w poduszkę. Znów zostanę sama. Łatwo przyszło, łatwo poszło. Taka prawda. - moje przemyślenia przerwał dzwonek telefonu. Podniosłam się z łóżka i podeszłam do biurka gdzie położyłam telefon. Spojrzałam na wyświetlacz " Harry ". Odrzuciłam połączenie i z urządzeniem w ręce wróciłam na łóżko i ponownie zaczęłam ryczeć i to przez Styles'a. - znów moje rozczulenie przerwało dzwonienie. To był nie kto inny jak Zielonooki. Dla świętego spokoju odebrałam.
-Halo ? - rzuciłam oschle.
-Dominika proszę nie gniewaj się na mnie. - powiedział błagalnym tonem.
-Daj mi spokój. Myślałam że jesteśmy przyjaciółmi ale widocznie się myliłam. Zostawiasz mnie a po tej całej trasie nie będziesz nawet pamiętał kogoś takiego jak ja. Wracaj do swojego gwiazdorskiego życia a mnie zostaw już w spokoju. Nie chcę cię znać ! - powiedziałam na jednym wdechu dławiąc się łzami. Nie czekając na jego odpowiedź rozłączyłam się i wyłączyłam telefon. Zamknęłam oczy i już po chwili moje powieki zrobiły się ciężkie a ja nie mając sił po prostu je zamknęłam.

Jeden dzień po rozpoczęciu trasy chłopaków :

Przez cały tydzień nie zamieniłam z Harrym i resztą zespołu nawet jednego słowa. Owszem dzwonił do mnie, przychodził ale ja albo nie odbierałam albo po prostu nie otwierałam mu drzwi. W gazetach cały czas pojawiają się takie nagłówki " CO SIE STAŁO Z DZIEWCZYNĄ HARRY'EGO STYLES'A ?! ", " HARRY STYLES ZERWAŁ Z NIEZNAJOMĄ DLA NAS BLONDYNKĄ ! ", " KIM JEST DAWNA DZIEWCZYNA NAJMŁODSZEGO CZŁONA ONE DIRECTION ?! " itp. To wszystko mnie przerasta. Żałuję że wg go poznałam. To było do przewidzenia że w końcu mnie zostawi a później zapomni. Do tego wszystkiego od wczoraj czyli poniedziałku wymiotuję. To chyba przez ten alkohol. Tak, tak przez cały ten tydzień nic nie jadłam, mało spałam, ryczałam po nocach i piłam wódkę, wino i inne tego typu rzeczy. Po prostu wrak człowieka. Co do mojego zakochania się w Harrym to przeszło. Widocznie do było tylko chwilowe zauroczenie. Poza tym dzisiaj znalazłam na jednej z stron plotkarskich zdjęcie Lokersa z jakąś starą babą która nazywa sie Caroline Flack. Podobno mają ze sobą romans. Czaicie to ? Ona mogłaby być jego prababką ! Stara, przytka z odrostami pizda. Po prostu jednym słowem " Flak ". Tak to nic szczególnego się w ten tydzień nie wydarzyło no prócz tego że Sonny przyszła do mnie i prosiła o nocleg. Oczywiście jak to ja zwyzywałam ją potem wyśmiałam a na koniec pokazałam środkowy palec i zatrzasnęłam drzwi przed nosem. Tak wg to skąd ona wie gdzie je mieszkam ?! Śledzi mnie czy ja ? No ale mniejsza z tym. - Spojrzałam na zegarek który wskazywał 5:30. Już od dłuższego czasu cierpię na bezsenność. Dzisiaj mam samolot do Polski. Muszę się odciąć od tego przynajmniej na miesiąc. - wstałam z łóżka i stanęłam przed wielgachną szafą. Otworzyłam ją i wyjęłam z niej rurki, białą bluzkę z sową, niebieski sweterek za tyłek i do tego czarne botki na koturnie. Wzięłam ubrania w rękę i podreptałam do łazienki. Spojrzałam w lustro i ujrzałam rozczochrane włosy, podkrążone oczy i czerwone od płaczu i bladą twarz. Przemyłam twarz zimną wodą i od razu wyglądałam lepiej. Umyłam zęby, zrobiłam lekki makijaż, ubrałam się a na koniec rozczesałam blond włosy związując je w niechlujnego koka. Gotowa do " użytku codziennego " wyszłam z łazienki i poszłam do kuchni. Zrobiłam Sobie kanapkę z serem i usiadłam na krześle. Patrząc w okno za którym padał śnieg, wiał wiatr i były ciemne chmury jadłam swoje śniadanie popijając je gorącą herbatą. 15 minut po śniadaniu jechałam już taksówką na lotnisko. Była godzina 7:36 a lot miałam o 9:00. W połowie drogi zaczął dzwonić mój telefon. Wyjęłam go z kieszeni i spojrzałam na wyświetlacz - " Harry ". Wiedziałam że jeżeli teraz nie odbiorę to będzie dzwonił, dzwonił i dzwonił aż nacisnę tą zieloną słuchawkę więc dla świętego spokoju teraz to zrobiłam.
-Tak ? - zapytałam obojętnym tonem.
-Cześć. Co tam u Ciebie ? - zapytał wesoło. A nie mówiłam ? Nie przeją się zbytnio utratą przyjaciółki - o ile ja byłam dla niego przyjaciółką.
-Styles mówiłam Ci już żebyś do mnie nie dzwonił. Daj mi święty spokój. - podniosłam głos i się rozłączyłam. Co on Sobie myśli ?! Zostawia mnie a potem od tak Sobie dzwoni ?! Bezczelny dzieciak ! - nim się zorientowałam taksówka się zatrzymała. Wyszłam z pojazdu a taksówkarz wyją z bagażnika moje dwie walizki. Zapłaciłam mu, podziękowałam i szybkim krokiem ruszyłam na odprawę.

Dwie godziny później - koniec lotu.
Siedziałam w hotelowym pokoju i wypakowywałam swoje ciuchy oraz kosmetyki i inne duperele jakie zabrałam ze Sobą. Pokój był koloru beżowego z brązowymi meblami i mega łóżkiem z białą pierzyną i beżowymi poduszkami. Frędzlowaty brązowy dywan i okno na lewej ścianie za którym padał śnieg i wiał zimny wiatr. Tak w Polsce zima to co innego niż w Londynie. Zmęczona podróżą wzięłam w dłoń piżamę ( czyt. siwą za dużą koszulkę z napisem " I hate everyone ! " i czarne spodenki ) i skierowałam się do łazienki. Podłoga była wyłożona piaskowymi płytkami tak samo jak i ściany. Trójkątna wanna, zlew nad nim lustr obok kibelek i 3 półki wiszące na ścianie które były zapełnione moimi kosmetykami. Wzięłam szybki prysznic, umyłam zęby, wysuszyłam mokre włosy, rozczesałam je i włożyłam swoją piżamę. Gotowa do snu opuściłam pomieszczenie gasząc za Sobą światło i weszłam pod ciepluteńką pierzynkę. Już po chwili śniłam o różowych jednorożcach.

Tydzień później :

Przez cały tydzień chodziłam po warszawie i odwiedzałam. Niestety nie wszystkich bo się wyprowadzili albo ich po prostu nie zastałam w domu. Harry nie zadzwonił do mnie ani razu co mnie cieszy. Poznałam nowego kolegę Lukasa z którym jestem umówiona na 15:30. Oczywiście jesteśmy tylko przyjaciółmi. Na moją listę znajomych dołączyła także Gabryśka. Oboje nowych znajomych stało się moimi nowymi przyjaciółmi. Oczywiście jeszcze im nie ufam tak jak kiedyś ufałam Julii ale mówię im niektóre moje sekrety.  Przez ten tydzień bardzo się zmieniłam dzięki tej dwójce. Jestem miła dla innych ( choć nadal siedzi we mnie ten diabełek) zaczęłam okazywać swoje uczucia i pomagać innym. Niestety za tydzień muszę wracać do Londynu i zostawić moich przyjaciół. Ale obiecali mi że odwiedzą mnie w sylwester. Fajnie przynajmniej nie będę siedziała sama w domu i popijała szampana. Pogoda w Polsce jest cały czas taka sama czyli pada śnieg dzień w dzień i wieje zimny wiatr. Mimo to i tak chce się wychodzić na dwór. W końcu wiem że odnalazłam swoich prawdziwych przyjaciół z którymi mogę robić wszystko. Wczoraj w parku zrobiliśmy Sobie bitwę na śnieżki do której przyłączyło się młode małżeństwo a później wspólnie lepiliśmy bałwana. To był cudowny dzień. - spojrzałam na zegarek który wskazywał 15:03. Podniosłam się z wygodnego łóżka hotelowego i podeszłam do szafy w której znajdowały się moje ubrania. Otworzyłam ją i wzrokiem szukałam czegoś co mogę założyć. Postawiłam na miętowe rurki, białą bokserkę, koszulę i czarne buty. Wzięłam ubrania i poszłam do łazienki. Umyłam zęby, zrobiłam lekki makijaż, uczesałam włosy zostawiając je rozpuszczone i się ubrałam w wybrany zestaw. Moje blond falowane włosy opadały na ramiona a grzywka wchodziła do prawego oka. Poprawiłam ją i przez chwilę patrzyłam w lustro do puki nie przerwał mi dzwonek. Wyszłam z pomieszczenia i potruchtałam otworzyć drzwi. Kiedy już je otworzyłam moim oczom ukazał się Lukas i Gabryśka.
-Hej. - powiedzieli równocześnie szczerząc się do mnie jak głupi do sera.
-No hej. To co idziemy ? - zapytałam zakładając czarny płaszcz. Oboje kiwnęli głową na znak że tak. Wyszłam z pokoju hotelowego i zamknęłam go na klucz. Schowałam przedmiot do miętowej torby i w trójkę wsiedliśmy do windy. Już po 5 minutach staliśmy przed hotelem a śnieg prószył na nas z nieba.
-Co co gdzie idziemy ? - zapytała Gabi.
-Co powiecie na wyprawę do galerii ? - zapytałam. Zgodzili się i spacerkiem nie zwracając uwagi na śnieg ruszyliśmy do galerii. Droga trwała godzinę przez nasze wygłupy. Zmarznięci i cali w płatkach śniegu weszliśmy do ogromnej galerii. Weszliśmy do H&M i zaczęliśmy oglądać ubrania. Oczywiście nie obyło się bez zakładania śmiesznych czapek itd. Obeszliśmy wszystkie sklepy i przy okazji coś Sobie kupiliśmy. Ja kupiłam różową czapkę, Lukas rurki a Gabryśka czarne rękawiczki w renifery i śnieżki. Po zakupach udaliśmy się do kawiarni na gorącą czekoladę i ciastko.
-Nie wiem jak wy ale ja padam na ryj. - odezwał się Luk z pełną gębą.
-Ja też ale nie gadaj z pełną buzią. - powiedziałam a Gaba kiwnęła tylko głową go piła czekoladę. Wyjęłam telefon z torby i spojrzałam na godzinę. Była 17:55.
-Dobra nie wiem jak wy ale ja się będę zbierała. - powiedziałam zbierając swoje manatki.
-My też. - powiedziała brunetka a chłopak skiną tylko głową. W tróję opuściliśmy kawiarnię. Tym razem zamówiliśmy taksówkę bo nogi odmawiały nam posłuszeństwa. Pod swoim hotelem byłam o równej 19 a Lukas i Gabryśka pojechali dalej. Weszłam do budynku, przywitałam się z recepcjonistką i wsiadłam do windy. Po chwili zatrzymała się na 4 piętrze a ja z niej wysiadłam. podeszłam pod drzwi 223 które obecnie zajmowałam. Wyjęłam z torby klucz i otworzyłam je. Weszłam do środka, zdjęłam buty, płaszczy i poszłam do kuchni. Wstawiłam wodę na herbatę i poszłam do sypialni. Stanęłam przed szafą i wyciągnęłam z niej siwe dresy i siwą za dużą koszulkę z nadrukiem. Przebrałam sie szybko, uczesałam włosy i związałam w wysokiego, niechlujnego koka. W pewnym momencie usłyszałam dźwięk dzwoniącego telefonu. Zdziwiłam się no bo kto może dzwonić do mnie o 20:34 ? Poszłam do kuchni gdzie zostawiłam telefon i kiedy byłam na miejscu wzięłam urządzenie do ręki. Na wyświetlaczu widniał napis ...


 
I co ? Podoba się wam rozdział ? Sorry że tak to wszystko się dzieje ale
nie miałam pomysłów na ciągnięcie bezsensownej i nudnej historii więc napisałam coś takiego.
Mam nadzieję że choć trochę wam sie to podoba. Swoją opinię wyrażajcie w komentarzach.
Jeżeli chcecie polecić swojego bloga to w zakładce " Reklama ".
Do następnego ;*