niedziela, 9 grudnia 2012

Epilog

 Przeczytaj tekst pod rozdziałem ! 
---------------------------------------------

-Dobrze za chwilę będę... - Szepnęłam prawie niesłyszalnie i nadusiłam czerwony przycisk. Stałam jak ten słup soli i patrzyłam na chodnik pokryty białym puchem. Wydawało mi się jakby świat się zatrzymał. Dowiedziałam się od policjanta, że mój dom się pali. Wszystko spłonęło...
-Julka. - Powiedziałam ochrypniętym głosem i zaczęłam biec ile sił w nogach w stronę płonącego domu jednak musiałam się zatrzymać na ulicy i złapać stopa, bo wiedziałam, że przede mną dwugodzinna droga pieszo. Nagle zatrzymał się jakiś czarny samochód. BMW jak się nie mylę. Kierowca uchylił szybę i spojrzał na mnie pięknymi zielonymi oczami, które tak dobrze znałam.
-Wsiadaj. - Wyrwał mnie jego ochrypnięty głos z przemyśleń i jak najszybciej mogłam usiadłam z tyłu.
-To gdzie jedziemy? - Odwrócił w moją stronę głowę i uśmiechną się uwodzicielsko. Podałam mu szybko adres i kazałam szybko jechać.


Wybiegłam z czarnego BMW i zatrzymałam się przed płonącym domem. " Mój " kierowca staną obok mnie i się temu wszystkiemu przyglądał. Nic nie mówił. Pełno ludzi na posesji domu jak i przed posesją. Jedni stali i się patrzyli, drudzy gasili pożar. Zaczęłam się rozglądać za małą dziewczynką, ale nigdzie jej nie ujrzałam. Zerwałam się z miejsca i podbiegłam do jakiegoś strażaka.
-Gdzie jest Julie? - Zapytałam głosem pełnym paniki. Po policzkach spływały gorące i słone łzy zostawiając po sobie zaschnięte smugi.
-Jaka Julie? Czy ktoś był jeszcze w tym domu? - Starał się zachować spokój, ale średnio mu to wychodziło. Nie odpowiadając biegiem ruszyłam do wejścia płonącego domu. Przepychałam się przez strażaków, którzy chcieli mnie zatrzymać. W końcu znalazłam się w środku. Wszędzie był ogień. Na podłodze pełno gryzu i desek.
-Julia! Julia jesteś tu?! - Krzyczałam stojąc w miejscu. Przez dłuższy czas nic nie usłyszałam, ale nagle do moich uszu dobiegło rozpaczliwe błaganie o pomoc z góry. Spojrzałam na płonące schody i bez zastanowienia zaczęłam po nich biec. Czułam jak ogień pali moją skórę, ale to nie było teraz ważne. Kiedy znalazłam się już na górze zobaczyłam ją? Stała i płakała a dookoła niej płoną gorący ogień.
-Pomóż mi! - Błagała dławiąc się własnymi łzami a mnie ukuło coś w serce. Spojrzałam na nią i poczułam się jakby ona była moją córką. Spędziłam z nią zaledwie kilka dni, ale już się przywiązałam. Nie pozwolę jej spalić się żywcem. - Biegiem ruszyłam w jej stronę a deski z dachu, co chwila zagradzały mi drogę. W końcu po długiej i gorącej drodze stałam obok niej. Dopiero teraz zobaczyłam, że obok nas jest okno. Nie wiele myśląc otworzyłam je i spojrzałam w dół. Ludzie stali dookoła domu i patrzyli w górę. Na ulicy sąsiedzi i zielonooki chłopak ze snu. Nie ruszył się wogóle z miejsca.
-Dajcie coś pod okno! - Krzyknęłam dusząc Sie dymem. Ludzie zaczęli pompować jakieś coś a ja spojrzałam na blondynkę. Po policzkach płynęły czarne łzy od dymu. W oczach było przerażenie i iskierka nadziei. Nadziei, że przeżyje. Wtulała się we mnie i kasłała szarym dymem, który unosił się w powietrzu. Wyjrzałam przez okno i zobaczyłam napompowane coś. Strażacy pokazywali żebym skakała, ale ja wzięłam niebieskooką na ręce, uściskałam ostatnio raz i szepnęłam do ucha " Kocham cię " wyrzuciłam ją przez okno. Patrzyłam jak spada i piszczy z przerażenia, ale zaraz znalazła się na napompowanej, dużej " poduszce". Ludzie zaczęli się nią zajmować a reszta czekała aż ja skoczę. Pokręciłam przecząco głową i zamknęłam okno. Osunęłam się po niestabilnej ścianie i płakałam. To był mój czas. Właśnie miałam zakończyć swoje życie. Łzy wylewała się z moich oczu litrami a dym z ognia mnie dusił. Przed oczami przeleciało mi całe beznadziejne życie oraz sen. Sen, w którym byłam taka niemiła dla wszystkich. Uświadomiłam sobie też, że nie miałam przyjaciół ani znajomych. - Zaśmiałam się sama z siebie i szepcząc " We are born to live, we live to die ... " Zamknęłam oczy. Miałam uczucie jakbym spadała w dół. Krzyczałam. Krzyczałam, ale nikt nie słyszał... 

Lubięnaciebiępatrzeć
Hej. Tak jak widzicie po tytule posta-to już koniec. Blog miał mieć jakieś 30 rozdziałów
ale stwierdziłam że nie ma sensu go dalej pisać. Za bardzo w nim namieszałam i wgl. Ale i tak 
jestem  z siebie zadowolona bo to mój pierwszy blog a mam tylu czytelników i wejść. 
Ten blog istnieje dzięki wam. Gdyby nie wy nie byłoby go w internecie tylko
w moim brudnopisie. ;) Mimo że to nie najlepszy blog mam nadzieję że ktoś pomyśli/powie 
" Ona napisała fajne opowiadanie ". Dziękuję wam bardzo że ze mną byliście przez ten czas. 
I mam nadzieję że będziecie bo założyłam nowego bloga : the--end-of-love.blogspot.com/ .
Mam nadzieję że będziecie go czytać i wyrażać swoją opinie na temat rozdziałów które tam się pojawią bo to dla mnie bardzo wiele znaczy. Nawet nie wiecie jak trudno mi jest sie rozstać z tym blogiem... Poświęciłam mu dużo czasu. Można powiedzieć że cały wolny czas. ;) 
Jeżeli ktoś czyta, czytał lub będzie czytać tego bloga proszę o zaznaczenie w ankiecie po prawej stronie " Tak "  
Zdradzę wam sekret dlaczego blog już nie będzie kontynuowany :  Tutaj miał być piękny tekst o prawdziwej , szczerej , bezinteresownej , jedynej, wyjątkowej, nie znającej granic i trwającej do końca życia miłości. Niestety - autorkę dopadła pieprzona rzeczywistość i reszta jej przemyśleń nie nadaje się do publikacji. 
  DO ZOBACZENIA I PRZEPRASZAM ! ;* <3 

niedziela, 2 grudnia 2012

Rozdział 20

-Cześć jestem Max, ale mówią mi pan idealny. - Zaśmiał się. Oderwałam wzrok od ulic Londynu i popatrzyłam na bruneta. Okazało się, że to ten sam chłopak z salonu fryzjerskiego.
-Nie słyszałeś, że powiedziałam " nie „? - Zapytałam oschle.
-Przecież dobrze wiem, że chciałaś abym tu usiadł. - Pokazał równe, białe zęby w uśmiechu.
-Odwal się. - Warknęłam i pokazałam mu palec godności.
-Dwie gorące czekolady, proszę. - Kelnerka postawiła przede mną i Julią plastikowy kubek z gorącą czekoladą. Zapłaciłam należną sumę i pospiesznie opuściłam kawiarnię nie czekając nawet na blondynkę. Liczyło się, aby to żeby pozbyć się tego podrywacza.
 ( włącz )
Stanęłam na środku chodnika i zaczęłam oddychać zimnym, styczniowym powietrzem. Moje farbowane na ciemny brąz włosy rozwiewał mocny podmuch wiatru.Wszystko w jednej chwili się zatrzymało i zaczęły powracać wspomnienia. Wspomnienia z Julią i Bartkiem - moim dawnym chłopakiem. Wszystko było takie magiczne. Cały świat, kiedy oni ze mną byli był piękny. Jednak moje zdanie szybko się zmieniło zaraz po tym jak moja pierwsza miłość ze mną zerwała a przyjaciółka odeszła. Cały świat stracił w moich oczach ciepłe barwy a miłość przestała istnieć. Słowo " Kocham " jest czymś wielkim. Niby słowo a potrafi zniszczyć komuś życie. ( Teraz wyłącz już piosenkę )
-Dlaczego tak szybko wyszłaś? - Na świat przywrócił mnie głos małej. Potrząsnęłam lekko głową i spojrzałam na nią ciemnoniebieskimi oczami. Jej twarz była taka radosna. Przed nią całe życie, które może ją bardzo zranić. Kto by pomyślał, że będę się o kogoś martwiła.
-Nie chciałam siedzieć w towarzystwie tamtego pajaca. - Wyjaśniłam uśmiechając się. Blondynka w odpowiedzi się zaśmiała melodyjnie i zaproponowała powrót do domu.

-Co robisz? - Zapytałam Julie, która siedziała na kanapie i robiła coś na moim laptopie. Dziewczynka była tak wpatrzona w ekran, że mnie nawet nie usłyszała. Zaśmiałam się pod nosem i usiadłam obok niej spoglądając na ekran urządzenia. Okazało się, że grała w jakieś gry dla dziewczyn. - Włączyłam TV i zaczęłam skakać po kanałach w poszukiwaniu czegoś godnego mojej uwagi. Po długich poszukiwaniach znalazłam jakiś film. Zaczęłam oglądać a niebieskooka grała dalej.
( włącz )
-Nie możesz go uśpić! - Krzyczała bohaterka filmu na swoją matkę, która chciała uśpić jej konia. Na chwilę się wyłączyłam i dałam możliwość wspomnieniom na powrót. Przed oczami ukazała mi się szesnastoletnia dziewczyna z blond włosami pędząca na czarnym arabie. Z jej oczu płynęły gorzkie łzy zostawiając po sobie zaschnięte linie. Niebo było pomarańczowe a zza wzgórza widać było kawałek zachodzącego słońca. Twarz atakował wiatr a włosy  falowały na wszystkie strony. -"Nie pozwolę żeby ktokolwiek cię uśpił "- szepnęła do ucha konia łamiącym się głosem...( Teraz już wyłącz muzykę ) - poczułam jak po policzkach spływają mi łzy a oczy się zaszkliły. Szybko wytarłam je rękawem, aby ośmiolatka ich nie zobaczyła. Ekran plazmy był czarny. W całym domu było czarno. Do moich uszu dochodził równy oddech dziecka i bicie mojego serca. Westchnęłam głośno i podniosłam się z kanapy. Wzięłam Julkę na ręce a potem zaniosłam do jej pokoju. Kiedy mała spała smacznie w swoim łóżku podreptałam do siebie. Szybko przebrałam się w piżamę, umyłam i poszłam spać.


-Wychodzę! - Krzyknęłam zapinając guziki od płaszczu.
-Gdzie?! - Krzyknęła dziewczynka z salonu.
-Nie wiem. - Nie musiałam już krzyczeć, bo stała obok mnie. - Poradzisz sobie. Wrócę za dwie, trzy godziny. - Uśmiechnęłam się do niej ciepło i zniknęłam za drzwiami. Cały Londyn był pokryty śniegiem spadającym z granatowego nieba. Co jakiś czas przechodziło tędy małżeństwo z dzieckiem lub starsza pani z psem. Ruszyłam powolnym krokiem do parku. Śnieg spoczywał na moim czarnym płaszczu a zimny wiatr szczypał w rumiane policzki. Od wczoraj do mojej głowy powracają te przeklęte wspomnienia! Mam już ich dość. Przez każde kolejne wspomnienie cierpię. Moje serce przestaje być powoli z kamienia a obrastający je cierń usechł. Nie chcę być do bobra dla ludzi. W tym szarym świecie dobro nie popłaca. Trzeba być twardym i nie dać się zranić. - Westchnęłam głośno i podniosłam dotąd spuszczoną głowę. Okazało się, że jestem w parku. Wszędzie było pusto. Latarnie oświetlały pokryty śniegiem chodnik. Bezlistne drzewa nadawały temu wszystkiemu piękna. Cicha, ciemna noc... Dla niektórych straszna a dla innych piękna.

http://img1.besty.pl/static/1767287.gif
Wystawiłam przed siebie prawą rękę i patrzyłam jak białe płatki śniegu na nią spadają. Po upadku szybko ginęły. Jak ludzie. Kiedy coś nam się nie uda powoli giniemy.
-O, kogo ja widzę. - Usłyszałam bardzo znajomy mi głos. Odwróciłam się za siebie i spojrzałam na Maxa. Miał na sobie czarne rurki i szary płaszcz z dużymi, czarnymi guzikami. Wokół szyki spoczywał szal a na dłoniach rękawiczki.
-Śledzisz mnie? - Zapytałam obojętnie.
-Los chciał abyśmy się spotkali. - Szepną zbliżając się do mnie.
-Jasne. - Zakpiłam i odwróciłam się na pięcie. Chciałam iść dalej, ale poczułam jego mocny uścisk na moim prawym nadgarstku. Odwróciłam się gwałtownie i spojrzałam na niego gniewnie. - Czego chcesz? - Warknęłam.
-Ciebie. - Przybliżył swoją twarz do mojej i chciał mnie pocałować, ale szybko przypomniałam sobie, że mam jeszcze lewą rękę. Wymierzyłam mu siarczysty policzek i pobiegłam przed siebie. Kiedy byłam już w miarę daleko zwolniłam tępo i wolnymi kroczkami zaczęłam rozmyślać nad tym, co się właśnie stało. Z przemyśleń wyrwał mnie dzwonek telefony. Wysunęłam urządzenie z kieszeni i nie patrząc, kto dzwoni odebrałam.
-Dobry wieczór czy to pani Dominika Brown? - Zapytał jakiś mężczyzna.
-Tak... - Odpowiedziałam trochę niepewnie. - A z kim rozmawiam? - Zapytałam. Odpowiedź, jaką usłyszałam mnie całkiem zaszokowała a dalsze zdania wypowiadane przez osobę po drugiej stronie telefonu wogóle do mnie nie docierały.

Cześć wszystkim ! Rozdział trochę nudny moim zdaniem a waszym ?
Swoje zdanie możecie wyrazić w postaci komentarza. Piszcie czy wam się podoba czy nie. ;)
Obiecałam też koleżance że polecę jej bloga. Oto blog Stay Strong. Mam nadzieję że przypadnie
wam do gustu i będziecie go czytać. ;3 Postanowiłam też że rozdziały będę dodawała w każdą niedzielę. 

1D powinni pojawić się w kolejnym rozdziale. ;)
Tak więc do następnej niedzieli ! ;*

niedziela, 25 listopada 2012

Rozdział 19

-No, no, no. - Usłyszałam jakiś męski głos za sobą. Momentalnie się odwróciłam i zobaczyłam chłopaka mniej więcej w moim wieku. Miał brązowe włosy potraktowane żelem i okulary, które teraz zsuną na nos.

Na sobie miał szarą koszulkę, która świetnie opinała jego mięśnie i czarne rurki z obniżonym krokiem. Na stopach białe Nike z czarnym znaczkiem i torba też z Nike na ramieniu. Gdybym była bardziej ufna powiedziałabym " Brałabym cię jak drwal deskę, „ ale tak nie powiem. Znam takich, jako on. Kolejny facet, który posuwa każdą napotkana dziewczynę a potem ją zostawia. Nie jestem głupia.

cuckox3

Spojrzałam na chłopaka zniesmaczona, wstałam z fotelu fryzjerskiego i zapłaciłam za wykonaną pracę. Wychodząc z salonu fryzjerskiego minęłam chłopaka i szepnęłam mu na ucho:·-Cieszę się, że ci się podoba....- Zrobiłam przerwę, bo nie znałam jego imienia, ale szybko wleciały mi do głowy odpowiednie słowa.- Panie idealny. - Wypowiedziałam to z lekką kpiną i odeszłam razem z małą.


Siedziałam razem z Julie w domu na kanapie i oglądałyśmy jakiś horror. Fajnie jest się opiekować taką słodką dziewczynką. 
-Wiesz, co Nika? - Do moich uszu doszedł głos blondynki. Przeniosłam na nią lekko zaskoczona wzrok.
-Powiedziałaś do mnie Nika?- Dalej byłam w szoku, ponieważ nikt do mnie wcześniej tak nie mówił.
-No... Tak. - Odpowiedziała niepewnie.
-Wiesz, że jesteś pierwszą osobą, która tak do mnie powiedziała? - Posłałam jej ciepły uśmiech.
-Serio? - Zdziwiła się.
-Serio. - Potwierdziłam. - No, ale mów, co ode mnie chciałaś.
-Chciałam ci powiedzieć, że teraz wyglądasz całkiem jak moja mama, kiedy była młoda. - Uśmiechnęła się szeroko a jej oczy tętniły szczęściem. W odpowiedzi posłałam jej tylko szczery uśmiech i wróciłam do oglądania filmu.

-Idę spać. - Usłyszałam markotny głos niebieskookiej. Oderwałam wzrok od plazmy i przeniosłam go w stronę okna. Na dworze było już ciemno i prószył gęsty śnieg.
-A nie jesteś głodna? - Zapytałam.
-Nie. - I tyle ja widziałam. Rozejrzałam się Sie po salonie i kiedy nic mnie nie zainteresowało wyłączyłam TV, podniosłam swój zgrabny tyłek z kanapy i podreptałam do kuchni. Przygotowałam sobie szybko płatki na mleku i usiadłam do stołu. Po kilku minutach zjadłam swoja kolację i opuściłam pomieszczenie.

Siedziałam na parapecie w swojej sypialni i patrzyłam na płatki śniegu spadające z nieba. Co jakiś czas chodnikiem przechodziło paru nastolatków w moim wieku lub trochę młodszych nie przejmując się późną godziną. Cały Londyn był oświetlony milionem światełek, co dodawało temu miastu uroku. Wszystko niby takie piękne a w rzeczywistości to ponury świat. Wszyscy się gdzieś spieszą i próbują uporać ze swoimi problemami. - Westchnęłam głośno i zeskoczyłam z parapetu. Powolnym krokiem dotarłam do miękkiego i ciepłego łóżka, po czym wskoczyłam pod pierzynkę. Nie minęła minuta a ja już w ciemnej krainie rozpierdalałam wszystko i wszystkich moim czołgiem.


-Nika wstawaj. - Jakiś stłumiony głos odbijał się jak echo w mojej głowie. Zakryłam się cała kołdrą i go zignorowałam. -Wstawaj! - Teraz usłyszałam wrzask Julie nad moim uchem. Jak oparzona zerwałam się z łóżka przy okazji walać małą w głowę. -Ała! - Pisnęła i spiorunowała mnie wzrokiem.
-Ups. - Zrobiłam niewinną minkę i wybiegłam z pokoju a ośmiolatka za mną z poduszką w ręku. Zaczęłyśmy się ganiać wokół kanapy do póki nie potknęłam się o jakiś kabel. Leżąc plackiem na zimnych panelach oberwałam w łeb poduszką i zostałam brutalnie zaatakowana łaskotkami przez dziewczynkę. 
-Ej to nie fair! - Krzyknęłam.
-Właśnie, że fair! - Zaśmiała się melodyjnie a ja razem z nią. Kiedy już się opanowałyśmy poszłyśmy do kuchni w celu zjedzenia jakiegoś śniadania a raczej obiadu, ponieważ była godzina 13:20. Jula usiadła na krześle a ja otworzyłam lodówkę.
-Mogą być kanapki z serem i pomidorem? - Zapytałam. W odpowiedzi usłyszałam tylko krótkie " tak " i zaczęłam brać się za przygotowywanie kanapek.

-Co będziemy dziś robiły? - Zapytała mała, kiedy siedziałyśmy w jej pokoju na łóżku i ja robiłam jej robiłam dobieranego koka.
-Co powiesz na łyżwy? - Zaproponowałam.
-Tak! - Pisnęła szczęśliwa. - Jak ja dawno nie byłam na łyżwach? - Dodała.
-Ja też. - Uśmiechnęłam się. - Skończone! -Krzyknęłam szczęśliwa, kiedy skończyłam robić jej fryzurę.
-Dzięki. - Cmoknęła mnie w policzek i podbiegła do szafy. Otworzyła ją i zaczęła zastanawiać się, co założyć przybierając taki śmieszny, zamyślony wyraz twarzy. - Nie mam się, w co ubrać. - Stwierdziła po kilku minutach. W odpowiedzi tylko się zaśmiałam, bo jej szafa aż pękała w szwach po ostatnich zakupach.
-Zaraz się coś poradzi. - Stanęłam obok niej i po chwilowym namyśle podałam jej kremowy sweter za tyłek i czarne legginsy ocieplane. Do tego czarną, zimową kurtkę, beżową czapkę z motywami zimowymi i również kremowe emu za kostkę.
-Dzięki. - Po tych słowach zniknęła za drzwiami swojej łazienki a ja poszłam do siebie. Również stanęłam przed szafą i po długim namyśle wyjęłam z niej jasne rurki, siwy sweter w renifery, czarny płaszcz i czarne emu. Z ubraniami weszłam do łazienki i wykonałam poranną toaletę.


Po łyżwach udałyśmy się do kawiarni na gorącą czekoladę. Strasznie Sie zmęczyła i zaliczyłam dwie gleby. Trochę mnie boli tyłek, ale jakoś przeżyję. Natomiast Julka przewróciła się tylko raz, ale nic jej nie jest.
-Coś podać? - Nad sobą usłyszałam głos jakiejś młodej dziewczyny. Podniosłam na nią wzrok i zobaczyłam drobną blondynkę mniej więcej w moim wieku z czekoladowymi oczami.
-Dwie gorące czekolady. - Rzuciłam i powędrowałam wzrokiem na tętniące życiem ulice Londynu. Wszyscy tak jak zawsze się gdzieś spieszyli.
-Można? - Z zadumy wyrwał mnie czyjś niski głos. Nie patrząc nawet, kto to taki odpowiedziałam stanowczo " nie, „ ale osoba chyba olała moje słowa i usiadła na wolnym krześle.
-Cześć jestem...CDN

Hej. Na początek chcę o czymś przypomnieć. Jak wiecie
na blogu istnieje zakładka, w której możecie zareklamować swojego bloga i informować mnie o
nowych rozdziałach lub notkach u was, ale tylko wtedy, kiedy będę tego chciała? Więc bardzo
proszę nie spamujcie w komentarzu pod rozdziałem! To na prawdę nie jest miłe.
Chcę też polecić bloga pewnej dziewczyny. Mam nadzieję, że wam się on spodoba. Jak
możecie to go komentujcie?;) Autorka jest bardzo ciekawa opinii innych.
A teraz przechodząc do tego rozdziału. Moim zdaniem jest on nudny. Nic sie w nim nie dzieje i
jest trochę za długi. Przepraszam was za to. Swoja opinie na jego temat wyraźcie w postaci
komentarza. To dla mnie bardzo wiele znaczy. Pozdrawiam Mila. <3

środa, 21 listopada 2012

Rozdział 18

Otworzyłam drzwi a tam stała mała dziewczynka w blond włosach. Na sobie miała podarte jeansy, bluzę i jakąś chustkę owinięta wokół szyi. Jej blond, długie włosy opadały bezwładnie na ramiona a niebieskie jak ocean oczy były smutne. W jej prawej ręce znajdowała się puszka-zapewne na pieniądze.
W jednej chwili mój egoizm, chamstwo i bezduszność zniknęło jakby ktoś pstrykną palcami powodując brak tych "uczuć" w moim sercu. Ta mała na oko ośmioletnia dziewczynka sprawiła, że cierń zarastający moje serce usechł.
-Echem. - Na ziemię sprowadziło mnie odchrząknięcie blondynki. Potrząsnęłam lekko głową i posłałam jej pytające spojrzenie.
-Zbieram pieniądze na jedzenie. Dorzucisz coś? - Spojrzała na mnie błagalnym wzrokiem.
-Wejdź. - Gestem ręki zaprosiłam ją do środka, ponieważ jej ubiór nie był przystosowany do śniegu a obecnie padał gęsty śnieg i wiał wiatr. Niebieskooka przekroczyła próg mojego domu i podążyła za mną do kuchni.
-Usiądź. - Nakazałam wskazując na krzesło. Bez słowa wykonała moje polecenie a ja wyjęłam z szafki dwa kubki i herbatę. Nastawiłam wody i zasiadłam obok małej istotki.
-Jak masz na imię? - Zapytałam posyłając jej ciepły uśmiech.
-Julie. - Odpowiedziała nieśmiało a mnie od razu na wspomnienie tego imienia coś ukuło w sercu. - A ty? ·-Dominika. - Uśmiechnęłam się szczerze. -Gdzie są twoi rodzice? - Zadałam pytanie, które mnie strasznie ciekawiło. No, bo dlaczego taka mała dziewczynka musi zbierać pieniądze na jedzenie? ·-Nie wiem. -Wypowiedziała te słowa tak cicho, że ledwie usłyszałam. - Rok temu uciekłam z domu. - Dodała, ale tym razem wyraźnie.
-Mogę wiedzieć, dlaczego? ·-Oni mnie nie chcieli. Byłam dla nich tylko problemem, którego każdy chciał się pozbyć. - Rzekła smutno, ale i ze złością w głosie. Już miałam zadać kolejne pytanie, ale przerwał mi gwizd czajnika. Podniosłam się z krzesła i zalałam herbatę gorącą cieczą. Wzięłam dwa kubki do ręki i postawiłam je na stole. Znów usiadłam na krześle. Miedzy mną a Julie panowała cisza, którą mała po chwili przerwała.
-A twoi rodzice gdzie są? - Oderwałam wzrok od białego kubka i przeniosłam go na dziewczynkę. Jej wzrok domagał się odpowiedzi na pytanie.
-Nie żyją. - Oznajmiłam z lekkim uśmiechem.
-Och. - Jej oczy tak jakby przygasły. - Przepraszam nie wiedziałam. - Zaczęła się tłumaczyć.
-Spokojnie nic się nie stało. - Przez chwilę patrzyła na mnie uważnie, ale kiedy się już chyba przekonała, że mówię prawdę złapała w swoje zimne, małe łapki kubek z gorącą herbatą i upiła łyk. Zrobiłam to samo, co ona i przez kilka minut sączyłyśmy gorący płyn w miłej ciszy.
-To ja już będę szła. - Rzekła niespodziewanie Julie. Wstała z krzesła i już zaczęła iść do wyjścia, ale ją zatrzymałam.
-Co? Gdzie idziesz? Poczekaj! - Podeszłam do niej tym samym zastawiając jej drzwi. Uniosła do góry brwi i mi się przyglądała. - Gdzie chcesz pójść? - Zaciekawiłam się.
-Nie wiem. - Wzruszyła ramionami. - Prześpię się na jakiejś ławce lub coś. - Powiedziała to tak naturalnie. W jej głosie było słychać obojętność.
-Chcesz spać w takie zimno na ławce? - Zdziwiłam się.
-To dla mnie nic nowego. - Odpowiedziała.
-Nie żartuj sobie. Dobrze wiesz, że cię nie wypuszczę z domu w takie zimno. Dziś zostajesz na noc u mnie a jutro się coś wymyśli. - Posłałam jej promienny uśmiech i wyciągnęłam ku niej swoją dłoń. Blondynka złapała ją niepewnie a następnie spojrzała na mnie tymi swoimi pięknymi niebieskimi oczami. Teraz były one " uśmiechnięte " a nie smutne.

Siedziałam po turecku z laptopem na łóżku w swojej turkusowej sypialni z białymi meblami i sprawdzałam różne strony. Julia śpi w pokoju obok. Bardzo jest mi żal tej dziewczynki. Tyle czasu spędziła sama na ulicy bez bliskich. Mimo że znam ją kilka godzin to już się do niej przywiązałam. Tak wiem to dziwne, ale kiedy jestem z nią często się uśmiecham i nie jestem taka wredna, egoistyczna i chamska. Ona sprawia, że jestem tą samą dziewczyną, którą byłam przed śmiercią Julii. Wesołą, miłą, pomocną i przyjazną. Teraz jestem przeciwieństwem dawnej  ja. Sen, który w pewnym stopniu przeżyłam dał mi wiele do myślenia. Wiem, że nie warto ufać każdemu. - Westchnęłam cicho, wyłączyłam laptopa i odłożyłam go na szafkę nocną. Ociężale zeszłam z mięciutkiego łóżeczka i podreptałam do swojej prywatnej łazienki. Szybko zdjęłam z siebie dzisiejsze ubrania i weszłam pod prysznic. Odkręciłam ciepłą wodę i rozkoszowałam się tym jak ciepłe krople nawilżają moje ciało. Po piętnastu minutowym prysznicu wytarłam się ręcznikiem i założyłam krótkie, bawełniane, siwe spodenki i białą bokserkę. Wysuszyłam mokre, blond włosy a następnie je rozczesałam. Po skończeniu oganiania włosów wyszczotkowałam swoje białe perełki i opuściłam pomieszczenie gasząc za sobą światło. Będąc już w swojej sypialni rzuciłam się na łóżko niczym lew na antylopę i okryłam białą pierzyną.


Chodziłam razem z niebieskooką dziewczyną już trzy godziny po galerii i kupowałam jej ciuchy. Dziś rano wpadłam na pomysł żeby mała u mnie zamieszkała na jakiś czas a potem wniosę do sądu wniosek o prawda rodzicielskie nad blondynką. Ośmiolatka od razu się zgodziła i zaczęła mi dziękować, że jej pomagam. Dowiedziałam się, że jestem podobna do jej mamy tylko, że ona miała brązowe włosy. - Z przemyśleń wyrwał mnie głos dziewczynki.
-A te? - Zapytała wychodząc z przymierzalni w brązowych rurkach. W odpowiedzi pokazałam tylko kciuki do góry a mała wróciła s powrotem do  przymierzalni.

-To jak obcinamy? - Zapytała miła kobieta w czarnych włosach i grzywce na bok, która była fryzjerką Julie. Na oko miała jakieś trzydzieści lat.
-Tylko końcówki. - Rzekła. Czarnowłosa zabrała się za robotę a ja siedziałam na czarnej kanapie ze skóry i zastanawiałam się, jaką zrobić sobie fryzurę.
-Gotowe. - Z przemyśleń wyrwał mnie głos fryzjerki. Przeniosłam wzrok na jej klientkę i od razu usta wygięły się w uśmiech. 
-Wyglądasz pięknie. - Skomentowałam.
-Dzięki. - Odpowiedziała lekko się rumieniąc, dzięki czemu była jeszcze słodsza.
-A ty, jaką chcesz fryzurę? - Zapytała trzydziestolatka.
-Chcę przefarbować włosy na ciemny brąz. - Rzekłam. Kobieta gestem ręki pokazała żebym usiadła na fotelu i zabrała się do roboty. Po trzydziestu minutach obróciła mnie w stronę lustra a mnie aż zamurowało. Efekt końcowy sprawił, że sama siebie nie poznawałam. ( Tak teraz będzie wyglądała Dominika do końca opowiadania tylko, że bez tych okularów).

-No, no,no. - usłyszałam jakiś męski głos za sobą. Momentalnie się odwróciłam...CDN

Hejka ! ;) I jak wam się podoba rozdział ?
Przepraszam was za jakiekolwiek błędy ale pisałam szybko i nie miałam
czasu na poprawki. Tak więc wybaczcie mi. Chcę wam też podziękować za taką liczbę
komentarzy pod wcześniejszym rozdziałem. Wasza opinia wiele dla mnie
znaczy i motywuje do napisania kolejnego rozdziału. ;)
Następny planuję dodać kiedy będzie mniej więcej 45 komentarzy.
Liczę na was. ! <3


sobota, 17 listopada 2012

Rozdział 17

Drzwi się otworzyły a w nich ujrzałam Sonny. Jej rude kłaki opadały na ramiona, skóra była jakaś bladsza a zielone oczy zaszklone. Na sobie miała szary dres. Na sam jej widok zrobiło mi się niedobrze.
-Tak mi przykro. – Rzekła i mnie mocno przytuliła. Oszołomiona odepchnęłam ją.
-Co ty robisz?! O co ci wgl chodzi?! – Podniosłam głos. Ruda patrzyła na mnie z lekka zdziwiona.
-To Tyl nic nie wiesz? – Zdziwiła się.
-A co mam niby wiedzieć? – Mój głos stał się oschły.
-Wejdź. – Ruchem ręki zaprosiła mnie do środka. Nie chętnie, ale przekroczyłam próg. W domu nic się nie zmieniło oprócz tego, że strasznie śmierdziało. Podreptałam za Sonny do salonu i zajęłam miejsce na fotelu.
-Streszczaj się mam mało czasu. – Obrzuciłam ją lodowatym spojrzeniem.
-A więc wczoraj.. – Po jej policzkach zaczęły spływać łzy, którymi się wcale nie przejęłam. – Wczoraj mama i tata mieli wypadek. – Dokończyła i rozryczała się na dobre. Moja mina w tym momencie mówiła, „ WTF?! „·
-Słucham? – Zapytałam mając nadzieję, że coś mi się przesłyszało.
-Oni nie żyją! – Zapłakana wykrzyczała mi te słowa w twarz.
-Muszę już iść. – Wstałam pospiesznie z fotele i wybiegłam z domu. Biegłam przed siebie nie zwracając uwagi na ulewę. Z moich oczu nie płynęły łzy. Moja matka i ten facet nie są warci łez sączących się z moich oczu. Deszcz tak padał, że nawet nie widziałam gdzie biegnę. Nie do końca świadoma tego, co robię wbiegłam pod koła samochodu. Ostatnie, co pamiętam to dźwięk klaksonu, jasne światła, przeraźliwy ból, który rozszedł się w parę sekund po całym ciele i ciemność.


Otworzyłam powieki i zostałam porażona przez jasne światło. Zamrugałam kilka razy, aby wyostrzyć ostrość. Zobaczyłam białawe ściany i jakąś młodą kobietę. Do nozdrzy trafił zapach szpitala a głowa pulsowała pod wpływem bólu. Nie wiedząc, co się stało postanowiłam o to zapytam. Odchrząknęłam zwracając tym uwagę jak mniemam pielęgniarki.
-O już się obudziłaś! – Powiedziała to z taką radością. – Idę po doktora. – Kierowała się już w stronę drzwi, ale ją zatrzymałam.
-Proszę poczekać! – Krzyknęłam słabym głosem. Długowłosa brunetka obróciła się w moją stronę i posłała pytające spojrzenie. – Co się stało? – Zapytałam.
-Lekarz ci wszystko wyjaśni. – I zniknęła za białymi drzwiami. Zdezorientowana oparłam się o niewygodne, szpitalne poduszki i usiłowałam sobie cokolwiek przypomnieć. Pamiętam, aby wizytę w domu Sonny to jak powiedziała mi, że rodzice nie żyją, dźwięk klaksonu, światła potworny ból i ciemność. – Ze stanu myślenia wyrwało mnie skrzypnięcie drzwi. Odruchowo spojrzałam w ich stronę i ukazał mi się siwy, wysoki facet z okularami na nosie i zmarszczkami. Ubrany był w biały „ fartuch „.
-Dzień dobry. – Odezwał się niskim głosem. W odpowiedzi skinęłam, aby głową. – Cieszę się, że już się obudziłaś. – Posłał mi szczery uśmiech.
-Tak wszystko fajnie, ale co mi się stało? – Zapytałam podenerwowana. Siwy mężczyzna wziął głęboki wdech i zaczął mi wszystko wyjaśniać.
-A więc rok temu.. – Przerwałam mu.
-Co? Jaki rok? Co mnie obchodzi, co się działo rok temu?! – Uniosłam się pomimo pulsującej głowy.
-Proszę mi nie przerywać. – Oburzył się. – Rok temu straciła pani przytomność na moście. W pani krwi wykryto sporą dawkę alkoholu. Jakaś kobieta zadzwoniła po karetkę, kiedy straciłaś przytomność. Będąc na miejscu dalej się nie obudziłaś. Zapadłaś na rok w śpiączkę. Wszyscy już stracili nadzieję, że się z niej wybudzisz, ale jak widać… - uśmiechną się do mnie. – Jesteś już z nami. – Tymi oto słowami zakończył swój monolog a ja patrzyłam na niego jak na wariata.
-Co mi tu pan pieprzy jakieś głupoty? – Zapytałam przez śmiech.
-Nie rozumiem… - zdezorientowany mężczyzna patrzył na mnie czekając chyba na wyjaśnienia.
-Doktorze ja nie zapadłam w żadną śpiączkę. Po tym jak straciłam przytomność obudziłam się w swoim domu. Ostatnie, co pamiętam zanim tu trafiłam to dźwięk klaksonu, światła, i ból. – Wyjaśniłam.
-Przykro mi, ale to nie prawda. Możliwe, że przez cały rok będąc w śpiączce pani śniła. – Rzekł.
-Czyli ja cały rok spałam? – Nie mogłam w to wszystko uwierzyć.
-Tak. Za dwa dni dostanie pani wypis. – Siwy facet opuścił moją sale a ja dalej w szoku zaczęłam to wszystko sobie układać w głowie.
Jak to możliwe, że to był sen? Przecież wszystko było takie realne, prawdziwe. A więc nie ma żadnego One Direction ja nie mam siostry i nie przyjaźnię się z wilkiem. Moi rodzice żyją i dalej mają mnie w dupe. To chyba jakiś żart. – Nie zdążyłam dokończyć swoich przemyśleń, bo do Sali weszła jakaś kobieta. Miała długie brązowe włosy i grzywkę na bok. Ubrana była w beżowe rurki, brązowy płaszcz z dużymi, czarnymi guzikami a na stopach miała brązowe kozaki. Na moje oko miała 26-28 lat. Jej brązowe oczy zdobiły radosne iskierki a usta były ułożone w uśmiech. W jej prawej ręce znajdowała się czarna teczka.
-Cześć Amy jestem. – Wyciągnęła do mnie dłoń tym samym wyrywając mnie z przemyśleń. Potrząsnęłam lekko głową i uścisnęłam jej rękę.
-Dominika. – Mój głos był pozbawiony jakichkolwiek emocji. – Mogę wiedzieć, kim jesteś? – Zapytałam niemiłym tonem wyrażając tym samym niezadowolenie jej osobą.
-Jestem Amy William. Prawniczka twojego ojca i matki. – Przedstawiła się po raz kolejny. – Przyniosłam dokumenty do podpisania testamentu. – Dodała.
-Jakiego testamentu? – Zapytałam od niechcenia nawet na nią nie patrząc.
-Cztery miesiące temu twój ojciec zmarł na raka i przepisał ci testament. – To, co usłyszałam minie zdziwiło. Oczywiście nie było mi smutno, ponieważ nie znałam go prawie wcale.
-A co z matką? ·-Po śmierci twojego ojca popełniła samobójstwo. – Głos William był przepełniony troską, która mnie wkurzała.
-Daj te dokumenty. – Po chwili przed nosem miałam testament. Zaczęłam go uważnie czytać a z każdym słowem moje oczy błyszczały jak diamenty. Okazało się, że ojciec zapisał mi cały majątek, czyli 83000000 miliony £. A wiecie, co mnie bardzo dziwi? Skąd moi rodzice mieli tyle kasy? Owszem mieli dobrze płatną pracę no, ale że aż tak?! Dobra nie wnikam ważne, że jest kasa! Nie będę musiała harować za jakieś grosze. – Szybko podpisałam się nieczytelnie w wyznaczonym miejscu i oddałam kobiecie dokumenty.
-Coś jeszcze? – Zapytałam.
-Nie to tyle. – Opuściła moją salę i zostałam sama. Przejechałam wzrokiem po całej Sali i zatrzymałam wzrok na oknie a raczej na widoku za oknem. Na dworze było biało. Cały Londyn pokrywał śnieżny śniegowy puch a niebo było już kolory ciemno-niebieskiego. Westchnęłam głośno i przymknęłam powieki. Już po chwili byłam w krainie snów.

Tydzień później.

Już od tygodnia jestem w swoim nowym domu. Tak kupiłam nowy dom znajdujący się na obrzeżach Londynu w bardzo spokojnej okolicy. Był jedno piętrowy i mieściło się w nim 9 pokoi a doliczając do tego dwie łazienki, salon, kuchnię i mały kwadratowy pokój, który został moją garderobą to wszystkich pomieszczeń było 14. Przed domem znajdował się basen, ogród i garaż z podjazdem, na którym znajdowało się czarne BMW. Na zewnątrz dom był kolory beżowego, dach brązowy a futryny okien brązowe tak samo jak dach i drzwi. Mam 18 lat, więc stwierdziłam, że nie będę już chodziła do szkoły. Jak na razie nie mam żadnych znajomych i nie chcę mieć tak długo jak będzie to możliwe. Oczywiście czasem jest mi przykro, że nie mam bliskiej osoby, ale to uczucie szybko znika z mojej głowy. Ten cały mój sen sprawił, że stałam się nie ufna wobec ludzi, egoistyczna, chamska i strasznie mściwa. Właściwie to nie wiem, czego ale dobrze mi jest z takim charakterem. – Z przemyśleń wyrwał mnie dźwięk dzwonka. Niechętnie podniosłam swoje cztery litery z czarnej kanapy ze skóry i skierowałam się do drzwi. Byłam lekko zdziwiona, bo tak jak już wspominałam nie mam znajomych.
Otworzyłam drzwi a tam…CDN

Hej. Na początek chcę wam bardzo podziękować
za 90 komentarzy pod wcześniejszym rozdziałem ! <3 Kocham was !
A teraz przejdźmy do rozdziału. ; ) Nie podoba mi się. Jest nudno i wgl no
ale musiałam jakoś sprostować tą historię. Paktofonikę i wilka umieściłam w blogu bo wszystko
od 1 rozdziału do 16 i początek tego rozdziału to był sen Dominiki.
Swoja opinię wyraźcie w postaci komentarza.
Do zobaczenia !!!

niedziela, 11 listopada 2012

Rozdział 16

PRZECZYTAJCIE TEKST POD ROZDZIAŁEM ! 
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Sms zawierał taką treść :

" Z pewnych źródeł wiem że jesteś dobrą raperką. Obecnie
jestem z chłopakami w Londynie więc spotkajmy się jutro
o 16 w Milkshake City.      Magik."

Przeczytałam sms'a jeszcze 4 razy z wielkim uśmiechem na twarzy. " Matko moje życie jest porąbane ! " - pomyślałam w środku piszcząc ze szczęścia. Miała bym wystąpić z Paktofoniką ?! O kurwa ! Przecież jest wiele lepszych osób ode mnie. A więc podsumowując mój cały dzień : przeprosiny Styles'a przez telewizje, spacer do lasu, wilk mnie nie pożarł i sam Magik z Paktofoniki pisze do mnie sms'a !!! Kocham swoje życie ! - moje rozmyślania przerwało wycie. Spojrzałam na wielki kamień na, którym stał wilk i wył do księżyca. Uśmiechnęłam się na ten widok i wzięłam się za odpisywanie sms'a.

" Z przyjemnością się z wami spotkam. Uprzedzam
że mogę się trochę spóźnić.  Dominika. "
Kiedy już wysłałam treść na telefonie zdałam sobie sprawę że jestem w upiornym lesie, jest noc, wieje zimny wiatr a ja nie wiem jak wrócić do domu. Pamiętam że nad klifem skręciłam chyba w prawo. No ale gdzie jest ten klif ? Przeniosłam wzrok s powrotem na wilka.
-Wilku nie wiesz przypadkiem którędy do domu ? - zapytałam z nadzieją że mnie zrozumie. Wielki pies aby na mnie spojrzał i znów zaczął wyć do okrągłego i lśniącego księżyca.



Czyli zostaje mi tylko czekać aż wzejdzie słońce. - westchnęłam głośno i położyłam się na zimnej skale. Wycie psa ucichło i juz po chwili poczułam jak kładzie się obok mnie na skale. Mimowolnie na mojej twarzy zagościł uśmiech. - wtuliłam się w miękką sierść wilka dzięki czemu było mi trochę cieplej. - patrząc w pełny księżyc oświetlający "naszą" skałę i kawałek lasu. Kto by pomyślał że kiedykolwiek poznam najbardziej pożądanych przez nastolatki chłopaków ? Kto by pomyślał że spotkam się z wilkiem i uniknę śmierci ? A co lepsze, kto by pomyślał że dostanę sms'a od samego Magika ? Gdyby ktoś mi powiedział że tak się stanie wysłała bym go do wariatkowa. Chyba nikt nie ma takiego pojebanego życia jak ja. - porozmyślałam jeszcze chwilę do póki Morfeusz nie zabrał mnie w swoje objęcia.


Obudził mnie dotyk mokrego języka na mojej twarzy. Nie do końca świadoma zaczęłam chichotać i odpychać mokry język od siebie. Niestety to nic nie dało bo lizanie nie ustało. - niechętnie otworzyłam oczy i od razu tego pożałowałam z powodu porażenia przez promienie słoneczne. Ponowiłam próbę jeszcze raz, ziewnęłam głośno, przeciągnęłam się i usiadłam na twardej skale po turecku. Zaspanymi oczami patrzyłam na tryskającego energią wilka i od razu się uśmiechnęłam. " Czyżbym zdobyła przyjaciela ? " - pomyślałam.
Do moich uszu dobiegło ćwierkanie ptaków. Słońce świeciło ale niestety wiał zimny wiatr. Z kieszeni spodni wyjęłam telefon i spojrzałam na godzinę. Była 8:15. Na wspomnienie wczorajszego sms'a zaczęłam się szeroko uśmiechać. - moją wewnętrzną radość przerwało donośne szczekanie. Przeniosłam wzrok na wilka który skakał w miejscu i się na mnie patrzył. - zeskoczyłam ze skałki i podeszłam do wielkiego psa. 
-Trzeba by cię jakoś nazwać. - powiedziałam do niego. Od jego ucieszonej mordki aż oczy się cieszyły. - Co powiesz na imię Unique ? - zwierze podeszło do mnie i zaczęło się łasić. Pogłaskałam Unique cały czas się uśmiechając. " Kurde coś za dużo sie uśmiecham " - pomyślałam. - Dobra dość. - odepchnęłam go lekko od siebie. - Muszę wracać już do domu. - powiedziałam i zaczęłam się rozglądać wokoło. Zobaczyła po prawej stronie ścieżkę. - Odprowadzisz mnie trochę ? - zapytałam wilka tak jakby mnie rozumiał i we dwójkę ruszyliśmy ścieżką.

Po 30 minutowej wędrówce doszliśmy do końca lasu gdzie znajdowała się droga. Co jakiś czas przejeżdżał tędy jakiś samochód ale nikt tu nie chodził.
-Wpadnę do ciebie potem. - przytuliłam wilka i poszłam przed siebie.


Stałam przed lustrem i rozczesywałam swoje umyte blond włosy. Grzywka jak zawsze była na bok i wpadała trochę w oczy, a włosy były pofalowane. Na sobie miałam czarne rurki, turkusową bluzę wkładaną przez głowę i białe nike z turkusowym znaczkiem. - skończyłam rozczesywać suche włosy i wzięłam się za lekki makijaż. Rzęsy musnęłam czarnym tuszem do rzęs a usta potraktowałam bezbarwnym błyszczykiem. Na twarz nałożyłam trochę pudru ponieważ miałam wory pod oczami i gotowa opuściłam łazienkę. Podreptałam do sypialni i usiadłam na łóżku z laptopem. Kiedy urządzenie już się włączyło odruchowo mój wzrok przeniósł się na godzinę. Była 10:00 czyli do spotkania zostało mi jeszcze sześć godzin. - zalogowałam się na Facebook'u. W oczy rzuciła mi się liczba zaproszeń do znajomych i liczba powiadomień. Nie sprawdzając od kogo są zaproszenia po prostu je zignorowałam.
Posiedziałam tak jeszcze godzinę aż nie zachciało mi się jeść. Zwlekłam się z miękkiego łóżka i podreptałam do kuchni. Otworzyłam lodówkę, wyjęłam z niej mleko i postawiłam produkt na blacie kuchennym. Z szafki wyciągnęłam płatki kukurydziane i wsypałam je sobie do buzi. Potem zalałam mlekiem i zaczęłam wszystko mielić w budzi. Tak, tak wiem jestem nienormalna żeby tak jeść  no ale po co brudzić miski ? - kiedy już wszystko połknęłam odłożyłam produkty na właściwe miejsce i udałam się do salonu. Rzuciłam się na kanapę i włączyłam magiczny przycisk na pilocie dzięki któremu na ekranie pokazały się obrazki. Właśnie leciała jakaś kreskówka.


Siedziałam w MSC sącząc czekoladowego shake czekałam na chłopaków. Nagle usłyszałam dzwoneczek, który oznaczał że ktoś wchodzi do środka. Odkręciłam głowę w stronę wejścia i ujrzałam trzech chłopaków ubranych w dresy, bluzy i zimowe kurtki. Pomachałam im a oni od razu ruszyli w moją stronę. Usiedli na krzesłach i patrzyli na mnie. Przez chwilę panowała niezręczna cisza ale szybko ją przerwałam.
-Dominika jestem. - przedstawiłam się i podałam każdemu z nich rękę.
-Ja jestem... - Magik chciał się przedstawić ale ja mu przerwałam.
-Nie musicie mi się przedstawiać. - uśmiechnęłam się.
-Ok. A więc tak jak pisałem ci w sms'ie, dowiedziałem się od chłopaków w Polsce że jesteś dobrą raperką i twoja koleżanka też... - znów mu przerwałam.
-Ona nie żyje. - i zapanowała cisza przy naszym stoliku.
-Przykro nam. - odezwał się Fokus.
-Nie no spoko. - uśmiechnęłam się lekko. - Kontynuuj. - skierowałam słowa do Magika.
-A więc chłopaki powiedzieli że jesteś dobrą raperką a my chcielibyśmy dać koncert z jakąś dziewczyną. Więc co ty na to żeby wystąpić tu w Londynie za tydzień ? Dokładnie to w sobotę o 18:30. - wszyscy trzej się na mnie patrzyli wyczekująco.
-Ale dlaczego właśnie ja ? Przecież jest dużo dziewczyn które rapują i to sto razy lepiej ode mnie. -
-Kurwa nie pytaj dlaczego ty. Jak to mówią " Dają to bierz, biją - uciekaj " - rzekł Rahim.
-No to w takim razie jesteście na mnie kurwa skazani przez najbliższe dni. - wszyscy się zaśmieliśmy.
-Przyjdź pod ten adres jutro o 15:00. - Fokus podał mi białą karteczkę z adresem.
-Jasne. Ja już muszę iść. - wstałam od stolika. - To cześć. - wyszłam z lokalu szczęśliwa jak nigdy i powolnym krokiem ruszyłam do parku. Kiedy znalazłam się na miejscu zajęłam wolną ławkę i tak siedziałam rozmyślając o tym koncercie. JPDL dalej nie mogę uwierzyć że to wszystko dzieje się na prawdę ! Ale skoro teraz będę musiała chodzić na próby to na szkołę nie ma czasu. Chyba muszę odwiedzić moją matkę i powiedzieć żeby wypisała mnie ze szkoły. Przecież i tak na nic mi się ona nie przyda. - posiedziałam jeszcze 15 minut na ławce i ruszyłam trochę szybszym krokiem w stronę rodzinnego domu.

Stałam przed dużymi drzwiami i czekałam aż ktoś mi otworzy te drzwi. Zapukałam jeszcze raz ale znów nic. Podirytowana nadusiłam na dzwonek i tak trzymałam aż ktoś nie otworzył mi drzwi. Po kilku minutach usłyszałam głośne " Chwila " a następnie szczęk zamka. Drzwi się otworzyły a w nich ujrzałam.... CDN.


Hej. Na początku chcę wyjaśnić pewną sprawę..
Otóż wczoraj pod 15 rozdziałem pewna osoba napisała w komentarzu cytuję
"Na początek zdziwiłam się że jesteś bardzo chamska
w opowiadaniu, widzisz ludzi i ich oceniasz po wyglądzie.
To straszna dyskryminacja, a potem jeszcze ich wyzywasz
i przeklinasz. Nikt nie polubi takiej bohaterki co jest
chamska bo tylko widzi kogoś i od razu go atakuje."
Przepraszam bardzo ale czy ja gdzieś pisałam że tą bohaterką jestem ja ?! Z tego co
pamiętam to nie. Wiec chcę powiedzieć że charakter bohaterki jest na potrzeby opowiadania.
Pojawił się też tekst że nikt nie lubi Dominiki-czyli bohaterki więc zrobiłam
specjalną ankietę. Możecie zagłosować czy ja lubicie.
+ Opowiadanie kiedy zaczęłam pisać nie pisałam nigdzie że będzie realistyczne. Ono jest prawdopodobne.
Dlatego też wcześniej Julia ukazała się Dominice a w 15
rozdziale pojawił się wilk który nie zabił blondynki.
A teraz przechodząc do rozdziału... dla mnie jest strasznie nudny. Mało się
w nim dzieje i wgl. Następny pojawi się jak będzie minimum 40 komentarzy.
( nie kolekcjonuję ich tylko chcę znać opinię innych ). Chcę też bardzo
podziękować za 82 komentarze pod 15 rozdziałem.

DZIĘKUJĘ ! KOCHAM WAS <33 !

wtorek, 6 listopada 2012

Rozdział 15

OJPDLKURWAMAĆ ! - krzyknęłam na całą klasę przez przypadek. Rozejrzałam się energicznie po klasie i zauważyłam że siedzą w niej 3 nowe dziewczyny. Były to typowe plastiki. Tona tapety na twarzy, różowe ciuszki i blond kłaki. Nie lubię takich dziewczyn. - wróciłam wzrokiem do swojej ławki i wlepiłam gały na tą nową. Jej ryj wyglądał jakby słoń jej dupą przygniótł. - Fuu. Ławkę mi jeszcze zarazi. - moje przemyślenia przerwał głos dziewczyny.
-Co się tak patrzysz ? - zakpiła sobie ze mnie i uśmiechnęła wrednie. Najpierw popatrzyłam na nią z obrzydzeniem a potem wzięłam za szmaty i podniosłam z krzesła.
-Jak do mnie mówisz to wstań. - stałam z nią twarz w twarz. W klasie panowała cisza a uczniowie i matematyczka patrzyli na nas.
-Pff. - prychnęła.
-Jesteś koniem że prychasz ? - zapytałam i uniosłam brwi do góry. Nie usłyszałam odpowiedzi ale zamiast niej chichoty uczniów. - Zabieraj swoje rzeczy z mojej ławki i zejdź mi z oczu. - dodałam.
-Nie. Masz dużo wolnych ławek więc sobie w którejś usiądź. - i znów siadła na krześle. No nie powiem że mnie nie wkurzyła.
-Słuchaj. - znów ją podniosłam. - To ty tu jesteś nowa więc się dostosuj do pewnych zasad a jak nie to możesz wypierdalać z tej klasy. - warknęłam na co klasa zrobiła " Uuuu.. ".
-Mój tata inwestuje w tą szkołę sporo kasy więc lepiej uważaj na słowa. - posłała mi wredny uśmiech.
-Sorry ale nie jesteśmy już w 3 klasie podstawówki i chyba nie bronimy się już rodzicami. - rzekłam z kpiną, wypchałam ją z ławki i sama w niej usiadłam. Blondi jeszcze stała i się coś sapała ale ja nic nie słyszałam bo założyłam na uszy słuchawki. Wszyscy wrócili do tematu lekcji prócz mnie oczywiście.


Siedziałam w swoim cieplutkim, nieposprzątanym domu na parapecie i patrzyłam przez szybę okna na deszczowy Londyn. Niebo było w kolorze prawie czarnym i sączył się z niego deszcz. - typowa pogoda jak na Londyn. Całe siedem godzin w szkole minęło mi nudno. Raz przyczepiła się do mnie ta blondi i jej koleżaneczki ale szybko sobie odpuściły kiedy zauważyły że nic sobie nie robię z ich wyzwisk. Zapowiada się ciekawy rok szkolny. - mimowolnie na ustach pokazał się wredny uśmieszek. - oderwałam się od myśli i wzrokiem utkwiłam na zegarku, który wskazywał godzinę 17:58. - westchnęłam, zeskoczyłam z parapetu i wolnym krokiem dotarłam do kuchni zawalonej brudnymi naczyniami. Blat kuchenny kleił się od czegoś na podłodze były różne śmiecie itd. - od razu się skrzywiłam i z nudów postanowiłam ogarnąć ten burdel w swoim domu. Związałam włosy w wysokiego koka i zaczęłam sprzątać kuchnię. Powycierałam kurze, zmiotłam podłogę, umyłam ją a następnie zaczęłam myć blat. Po 2 godzinach kuchnia i łazienka błyszczały aż w oczy raziło. Następnie wzięłam się za salon, którego sprzątanie zajęło mi dwie godziny. Wykończona ociężałym krokiem weszłam do swojej sypialni i załamałam ręce. Na sam początek otworzyłam okna bo strasznie śmierdziało zgniłym jajkiem. Podejrzewam że to kanapka z przed tygodnia.
Włączyłam wierzę, spięłam tyłek i zaczęłam sprzątać. Przy okazji znalazłam książkę od angielskiego, długopisy, ładowarkę i tusz do rzęs.

Po 3 godzinnym sprzątaniu sypialni padłam w czyściutkim salonie na kanapę i tak leżałam, leżałam i leżałam. Spojrzałam wolno na zegarek i zobaczyłam że jest godzina 23:55 a ja jeszcze lekcji nie odrobiłam. " Walę to nie robię " - pomyślałam i dalej leżałam.
Po 30 minutach podniosłam się leniwie z kanapy i ruszyłam prosto do łazienki. Wzięłam szybki prysznic a już po kilku minutach wycierałam się ręcznikiem. Szybko wskoczyłam w za dużą, szarą koszulkę i czarne spodenki. Umyłam zęby, rozczesałam mokre włosy i opuściłam łazienkę. Z klejącymi oczami weszłam do sypialni i od razu padłam na łóżko.


Otworzyłam lekko powieki i poraziło mnie jasne światło zza okna. Ziewnęłam głośną, przeciągnęłam się i zaczęłam ręką szukać telefonu. W końcu znalazłam urządzenie a pierwsze co mi się rzuciło w oczy to godzina 14:12 !? O kurwa przespałam wszystkie lekcje ! No ładnie. Z takim podejściem to ja nie zdam. - westchnęłam głośno i wstałam z łóżka. Od razu podeszłam do garderoby i wyjęłam z niej ubrania. Powolutku, małymi kroczkami znalazłam się w łazience i zaczęło się doprowadzanie do ładu.
Poranna toaleta zajęła mi jakieś 2 godziny. Opuściłam łazienkę i podreptałam do kuchni w celu zjedzenia jakiegoś śniadania. Otworzyłam lodówkę, wyjęłam z niej masło, ser, pomidora i ogórka. Z chlebaka wzięłam dwie kromki chleba i zaczęłam robić kanapki. Ze śniadaniem weszłam do salonu, klapnęłam na kanapie i uruchomiłam czarną, sporej wielkości plazmę. Leciał jakiś wywiad z One czymś tam. Nie zwracałam wgl uwagi co się dzieje w TV do puki nie padło moje imię. Przeniosłam powoli i niepewnie wzrok z laptopa na ekran plazmy i z ciekawością zaczęłam oglądać co się dzieje.
Prowadząca. - Więc Harry. Proszę. - uśmiechnęła się do Loczka rudowłosa kobieta mniej więcej około 20.
-A więc. - zrobił przerwę i wziął głęboki wdech. - Chcę przeprosić za wszystko pewną dziewczynę. Zapewne ją znacie z gazet, stron plotkarskich itd. Tak jest to Dominika. Domi przepraszam cię za to wszystko... - dalej już nie słuchałam bo wyłączyłam telewizor.
-Debil. - mruknęłam pod nosem. " Czy on myśli że jak przeprosi mnie przez telewizję to mu wybaczę ?! Jak tak to jest w wielkim błędzie. " - podniosłam się z kanapy, wyłączyłam jeszcze laptopa i udałam się do przedpokoju. Założyłam na siebie czarny płacz, chwyciłam do ręki torebkę z potrzebnymi rzeczami i wyszłam z domu zakluczając go.

Szłam wydeptaną ścieżką w jednym z londyńskich lasów i  myślałam. Myślałam nad swoim życiem, nad tym jak dzisiaj Styles mnie przeprosił i o niczym. Odkąd go poznałam wszystko jest źle. Nie mam znajomych, przyjaciół i rodziny. Nie mam dla kogo żyć. Nawet by nikt za mną nie tęsknił. " Co ja tu jeszcze robię ? " - przemknęło mi przez myśl. Przeszłam tak rozmyślając jeszcze dwa metry do puki nie zauważyłam wilka ?!
O kurwa ! Co w lesie robi wilk ?! A na tak. - mieszka. Ale głupie pytanie. - zaczęłam się nerwowo cofać a dzikie zwierze sie na mnie gapiło. W jego oczach było widać że jestem jego obiadem lub kolacją.



Zwierze było bardzo piękne. Gdyby nie miało mnie zamiaru zjeść pewnie bym do niego podeszła i pogłaskała ale no właśnie. Przecież i tak nie mam nic do stracenia. - pewnymi krokami zaczęłam iść w stronę wilka, który chyba był w tym momencie zdezorientowany. Cały czas patrzyłam wielkiemu " psu " w oczy a on mi. Stałam jakoś metr od niego. Podniósł swój zad i zszedł ze skałki. Czujnie ale pewnie zaczął się do mnie zbliżać nie zrywając kontaktu wzrokowego. W jednej chwili pokazał kły i się na mnie rzucił. Padłam na ziemię i teraz miałam dosłownie przed nosem jego wielki, kudłaty pysk. Próbowałam go jakoś odepchnąć ale to nic nie dało. Nagle do moich uszu dobiegły strzały. Drapieżnik schował kły, zerkną na mnie z takim przerażeniem i chciał już zwiewać ale w ostatniej chwili złapałam go za skórę na karku i zatrzymałam. Wiedziałam że jeżeli teraz pobiegnie sam może zginąć. Zaczęłam biec dalej go trzymając. Znaleźliśmy się nad klifem a zza krzaków dało się usłyszeć szmer. Wilk spojrzał na mnie tak jakby pytająco a ja znów zaczęłam biec. Tym razem w lewo. W głąb gęstego i upiornego lasu. Po przebiegnięciu chyba paru kilometrów stanęłam a zwierze razem ze mną. Puściłam jego o dziwo miękką sierść i chciałam już iść przed siebie żeby się mu nie narażać ale psisko szło za mną.

Siedziałam na wielkim kamieniu wtulona w zwierze i lekko gładziłam je ręką. Jest już ciemno a ja od dwóch godzin siedzę w tym lesie i zastanawiam się dlaczego mnie nie zabił. Przecież to dzikie zwierze, drapieżnik. Pierwszy raz w życiu widzę wilka, dotykam go. Chyba jako jedynej osobie udało mi się takie coś przeżyć. Moje rozmyślenia przerwały wibracje w telefonie które oznaczały że mam wiadomość. Bez patrzenia od kogo ona jest sinymi palcami od zimna nacisnęłam " pokaż ". Treść którą przeczytałam strasznie mnie zdziwiła ale nie bardziej niż to że wilk mnie nie zjadł na kolację. Sms zawierał taką treść... CDN.



Hej. Na sam początek chcę wam podziękować za 77 komentarzy pod 14 rozdziałem.
To dla mnie na prawdę wiele znaczy. Może dla was to tylko komentarz ale dzięki temu wiem
że ktoś to czyta i mam dalej prowadzić tego bloga. To tylko od was zależy czy pojawi się kolejny rozdział.
Po prosty was kocham ! ; *
Jeżeli macie swojego bloga możecie zgłosić się do ocenienia na pewnej stronie.
Ja juz swojego zgłosiłam. ; ) Ciekawe jak bardzo mnie skrytykują ; 3
Co do tego rozdziału to jest moim zdaniem beznadziejny. Nie wiedziałam co mam napisać i wymyśliłam
takie beznadziejne coś. Chce znać opinię na temat tego rozdziału. Napiszcie w komentarzu
czy wam się podoba czy nie. Na krytykę jestem otwarta. : ) Następny
rozdział pojawi się jak będzie przynajmniej 40 komentarzy.

Jeszcze raz dziękuję i do zobaczenia ! <3

wtorek, 30 października 2012

Rozdział 14

Okazało się że moim drugim gościem jest Niall ? Co on tu robi ? I to jeszcze jakiś taki nabuzowany ? Nasze kontakty nie są takie jak mam z Harry'm więc czego on może chcieć ?
-Em Niall ? - odezwałam się do niego niepewnie.
-Co to za facet ? - zapytał blondasem wskazując na kominiarza. No nie ja tu się zastanawiam o co chodzi i grzecznie pytam a ten mi tu z takim pytaniem wyjeżdża. Muminki trzymajcie mnie !
-Horan nie o tym teraz mowa !  - no i skończyła się moja cierpliwość o którą starałam się już jakieś dobre 2 godziny kiedy włamywacz sierota sprzątał. - Grzecznie się ciebie pytam co sie stało że do mnie przyszedłeś ? - powiedziałam poddenerwowanym głosem.
-A ja się pytam co to za koleś. - powiedział przez zęby.
-To jest do jasnej cholery mój dom i mogę do niego zapraszać kogo chcę i kiedy chcę ! - ryknęłam. Po paru sekundach moja złość przekroczyła chyba wskaźnik. A wiecie dlaczego ? Nie ? To już wyjaśniam. Facet który się nie umie włamać, obronić przed drobniejszą od siebie dziewczyną sprząta już 3 godziny mój dom a teraz zamiast to robić to się śmieje pod nosem i na nas patrzy ! Kurwa mać ja nie mam całego dnia wolnego ! - A ty jebany chuju co się śmiejesz ?! - wrzasnęłam na skarpetę. - Nie dość że włamać się nie umiesz do czyjegoś domu i go okraść to sprzątasz już 3 godziny ten bajzel który zrobiłeś ! Do roboty albo ci znów wpierdzielę  i to cztery razy mocniej ! - wrzeszczałabym jeszcze dłużej ale głodomor zatkał mi usta dłonią.
-Jak to się włamał ? - zapytał już spokojniej ze zdziwieniem wymalowanym na twarzy.
-Jak to jak ? Normalnie ! Nie wiesz jak się ktoś włamuje ?! - krzyknęłam. Znów. -,- - Lepiej mów co chcesz a nie zadajesz głupie pytania. A tobie skarpeto dziękuję. - powiedziałam do włamywacza ze sztucznym uśmieszkiem. Mięśniak posłusznie opuścił moje mieszkanie. Z westchnięciem rzuciłam się na kanapę i patrzyłam wyczekująco na farbowanego.
Siedzieliśmy już w ciszy dobre 5 minut a on chyba nie zamierza zacząć rozmowy ; /
-Więc ? - odezwałam się. Chłopak podniósł na mnie swoje niebieskie oczy, westchną cicho i zaczął mówić.
-No więc przyszedłem do Ciebie bo nie miałem do kogo. - rzekł.
-A w jakiej sprawie ? - uniosłam jedną brew.
-No bo.. bo ja... - zaczął sie jąkać co bardzo śmiesznie wyglądało ale powstrzymałam się od wybuchnięcia śmiechem.
-Bo ty co ? - przerwałam mu.
-Przyłapałem dzisiaj Hazze jak całował się z jakąś starą babą. - powiedział a mi szczena opadła chyba aż do podłogi.
-Że co ?! - podniosłam ton z powodu zdziwienia.
-To co słyszałaś. No i powiedziałem o tym chłopakom, oni próbowali z nim pogadać ale on się wkurzył i wyszedł z domu trzaskając drzwiami. Proszę zadzwoń do niego i zapytaj gdzie jest. - zrobił błagalną minkę a w jego oczach było widać zmartwienie.
-Okey. - mruknęłam dalej w szoku i wysunęłam z kieszeni telefon. Wybrałam numer Loczka i nadusiłam zieloną słuchawkę. 1 sygnał, 2 sygnał, 3..., 4..., 5..., sekretarka.

lovelycherrypie

Zrezygnowana odłożyłam telefon na stolik i spojrzałam na Niall'a który siedział na fotelu z twarzą ukrytą w dłoniach.
-Nie odbiera. - przerwałam panującą między nami ciszę. Farbowany tylko westchną ale pozostał w tej samej pozycji.
-Nie wiesz z kim może być ? - zapytał.
-Nie. Wesz tak za bardzo ta ja nie wiem z kim on się zadaje. - oznajmiłam.
-A masz numer do Son ? - zapytał z nadzieją.
-Nie. - mój ton głosu na wspomnienie jej imienia stał się suchy.
-Sorry. - usłyszałam jeszcze z ust Horana i zapadła głucha cisza.


Głuchą ciszę panującą już jakieś dobre 15 min przerwał dzwonek mojego telefonu. Jak wygłodniałe zwierze rzuciłam się na urządzenie i nie patrząc kto dzwoni nadusiłam zieloną słuchawkę. 
-Słucham ? - odezwałam się.
-No cześć Dominika. - po głosie rozpoznałam że to Harry. Niall który cały czas na mnie patrzył zrozumiał że to jego przyjaciel dzwoni i zaczął pokazywać gestami rąk żebym zapytała gdzie jest.
-Cześć. Dlaczego nie odbierałeś wcześniej ode mnie telefonu ? - zapytałam.
-Sorry ale byłem z chłopakami na próbie i nie mogłem. - No nie ! Trzymajcie mnie smerfy, muminki i gumisie !
-Aha. Fajnie że mi ufasz. - powiedziałam łamiącym się głosem. - Zastanów się Harry kim dla Ciebie jestem. Mam już dość tego że ciągle mnie okłamujesz. - i się rozłączyłam.
-I co ? - zaczął dopytywać mój gość.
-Był na próbie z wami i nie mógł odebrać. - powiedziałam przedrzeźniając Styles'a.
-Przecież... - nie dokończył bo mu przerwałam.
-Tak wiem, wy nie macie żadnej próby. On po prostu mnie okłamał. - rzekłam. Kilka słonych łez spłynęło po moich policzkach ale szybko je otarłam. Nie chcę żeby on widział jak płaczę. - zamknęłam oczy żeby łzy nie wypływały z oczu. Po chwili poczułam jak ktoś mnie przytula. To był blondas. Nie protestowałam, po prostu się w niego wtuliłam i cichuteńko łkałam.


-Dzięki Niall. - powiedziałam kiedy się żegnałam z chłopakiem. 
-Nie ma za co. Przyjaciele powinni Sobie pomagać. - posłał mi szczery uśmiech który odwzajemniłam. Dałam mu w odpowiedzi całusa w pliczek. Głodomor się lekko zarumienił i mówiąc jeszcze " pa " znikną za drzwiami mojego domu. Westchnęłam i ślimaczym krokiem udałam się do salonu. Kiedy już się w nim znalazłam ogarnęła mnie głucha cisza. Czasem ta samotność mnie zaczyna wkurzać. - pomyślałam i usiadłam przed TV. Skakałam po kanałach w poszukiwaniu czegoś ciekawego aż trafiłam na jakiś program o gwiazdach. Na ekranie telewizora zaczęły się pojawiać zdjęcia Stylesa i jakiejś starej baby z odrostami. 
-Zaraz, zaraz. - zaczęłam gadać do Siebie. - Ja ją znam. - powiedziałam pod nosem i gapiłam się w zdjęcie baby z odrostami i zmarszczkami. - Już wiem ! - krzyknęłam na cały dom kiedy przypomniało mi się że to z nią Harry miał romans. To jest właśnie ta Caroline Flack. - od razu na mojej twarzy pokazało się obrzydzenie. Wyłączyłam telewizor i podreptałam do kuchni. Stanęłam na przeciwko lodówki i ją otworzyłam. Wyciągnęłam mleko i zamknęłam urządzenie. Z szafki wyjęłam płatki czekoladowe a następnie miskę. Wsypałam płatki i zalałam je mlekiem. Z przygotowanym posiłkiem zasiadłam do stołu. Ah nie ma to jak płatki z mlekiem na kolację. - pomyślałam. 




Usłyszałam dźwięk mojego budzika i niechętnie otworzyłam powieki. Głośno ziewnęłam, przeciągnęłam się i wstałam z łóżka czego od razu pożałowałam bo poczułam jak w moje gołe stópki uderza zimny wiatr. Zatrzęsłam się z zimna i podeszłam baaardzo powili do szafy. Wyjęłam z niej ubrania i skierowałam się do łazienki potykając przy okazji o wszystko co leżało na podłodze.
Przemyłam twarz zimną wodą, zrobiłam lekki makijaż, rozczesałam włosy, związałam w niechlujnego koka i się przebrałam. Gotowa do użytku codziennego opuściłam łazienkę gasząc za sobą światło. Wzięłam w rękę plecak z książkami i innymi rupieciami a następnie podreptałam do przedpokoju. Zarzuciłam na siebie czarny płaszcz i opuściłam mieszkanie.

W szkole. Godzina 09:45.
Weszłam do klasy spóźniona o godzinę i 45 minut. Tak, tak wiem jak można iść tyle do szkoły ale to nie moja wina że zachciało mi się kawy a kolejka była strasznie długa i musiałam tyle czekać. - moje rozmyślenia przerwała baba od Historii - przedmiotu którego nie nawiedzę całym sercem.
-Proszę, proszę. Panna Brown zaszczyciła nas swoją obecnością. - rzekła ze złośliwym uśmieszkiem na mordzie.
-No jak widać. - rzekłam niechętnie. - Może pani czuć się zaszczycona. - dodałam sztucznie się uśmiechając i już jej nie słuchając skierowałam się do swojej ławki. Kiedy już się koło niej znalazłam prawie zemdlałam ze zdziwienia !
-OJPDLKURWAMAĆ ! - krzyknęłam na całą klasę przez przypadek. Rozejrzałam się energicznie po klasie i zauważyłam że...
kurwa
Hej, Haj, Heloł ! ; D Siema muminki ! Boże co ja
dzisiaj z tymi muminkami ? ; O Lol. Sorry ale na psychikę mi siada ; D 
Rozdział dłuższy nisz poprzednie na życizenie  Amparious Megallan.
Mam nadzieję że się podoba ; 3 Następny rozdział będzie oczywiście krótszy chyba
że chcecie żeby były długie ? To napiszcie już w komentarzu i swoją opinię na temat tego rozdziału.
Chcę wam tez polecić bloga mojej koleżanki Shadow.

Mam nadzieję że jej blog się wam spodoba ; D Co do kolejnego rozdziału to będzie za 45 komentarzy.
( nie kolekcjonuję ich ). + Chcę podziękować za 59 komentarzy pod 13 rozdziałem ! ; * < 3
KOCHAM WAS GUMISIE !!! <33

czwartek, 25 października 2012

Rozdział 13

Siedziałam tak na tym łóżku i zastanawiałam sie gdzie ja jestem. Z tego co pamiętam to świetnie bawiłam się w klubie z jakimiś przystojniakami. A co było dalej to nie pamiętam bo urwał mi się film.. A może ja... - z przerażeniem w oczach uniosłam lekko kołdrę i zajrzałam pod nią. - Uff. - westchnęłam kiedy okazało sie że mam na sobie ubrania.
A wiec z nikim nie poszłam do łóżka. No ale dalej nie wiem dlaczego tu jestem. - moje przemyślenia przerwał dzwonek mojego telefonu. Wysunęłam urządzenie z kieszeni szortów i nie patrząc na to kto dzwoni nadusiłam zieloną słuchawkę.
-Słucham ? - pierwsze słowa wypowiedziane tego dnia z moich ust.
-No cześć Dominika. - usłyszałam głos Hazzy. - Dlaczego nie ma cię w szkole ?
-Cześć. Skąd wiesz że mnie nie ma ? - zapytałam ciekawa.
-A tak zgaduję ponieważ masz zaspany głos. - powiedział chichocząc.
-Ha ha ha. - powiedziałam. - Bardzo śmiesznie. Tak wgl to co się stało że do mnie dzwonisz ? -
-A tak z nudów. - odpowiedział. - Co wczoraj robiłaś ? -
-W klubie byłam i zatapiałam smutki. - oznajmiłam obojętnym tonem.
-Coś się stało ? - usłyszałam w jego głosie troskę, ciupkę strachu i niepokoju.
-Nie wszystko ok. - rzuciłam. - A wam jak się udał maraton filmowy ? - zapytałam.
-Całkiem, całkiem. Son trochę się zasmuciła że nie przyszłaś. Jej na prawdę zależy żeby się z Tobą pogodzić. - powiedział a ja przewróciłam tylko oczami. " Znów będzie wygłaszał to swoje przemówienie ".
-Harry zrozum że ja jej nie lubię. Ty też na pewno nie lubisz jakiejś osoby. -
-Ale to twoja siostra. - upierał się.
-Ja nie mam siostry. - rzuciłam ostrym tonem. - Jeżeli chcesz dalej o tym gadać to cześć. - i się rozłączyłam. Nie mam ochoty tego słuchać. - rozejrzałam się jeszcze raz po pokoju i podniosłam z łóżka. Cichuteńko, na paluszkach opuściłam siwe pomieszczenie i znalazłam się na małym korytarzu." Aha czyli jest to dom piętrowy ". Zeszłam niepewnie po schodach i już po kilku minutach stałam w salonie. Jego ściany były w kolorze kakaowym. Meble w odcieniu ciemnego brązu a podłoga wyłożona brązowymi panelami na których leżał biały dywan z włosem. Po prawej stronie pod ścianą stała niska szafka na której znajdowały się filmy, DVD i jakieś kable, kwiatek oraz papiery. Nad nią wisiała wielka plazma a naprzeciw biała sowa. Po prawej i lewej stronie sofy stały dwa fotele od kompletu. Na przeciw mebli wypoczynkowych stała okrągła ława. Po lewej od kanapy znajdowało się okno i drzwi prowadzące do ogrodu. Na ścianie za kanapą znajdowała się wysoka szafka z książkami, kuframi i zdjęciami w bardzo ładnych ramkach. Ogólnie salon był bardzo ładny. Dostrzegłam też wejście do kuchni gdzie ktoś się znajdował. Bez zastanowienia ruszyłam w tym kierunku obawiając się kogo tam zastanę. Kiedy przekroczyłam próg pomieszczenia zobaczyłam Olivera ! Kamień spadł mi z serca.
-O już wstałaś. - odwrócił się w moją stronę i posłał przyjazny uśmiech który momentalnie odwzajemniłam.
-Tak. Mogę wiedzieć co ja tu robię ? - zapytałam lekko zdezorientowana.
-Wczoraj a w zasadzie dzisiaj nieźle się upiłaś. Tańczyłaś z jakimś kolesiem który zaczął cię obmacywać a ty mu się wyrywałaś. Wyszedłem zza baru i go od Ciebie odciągnąłem. Z racji że kończyłem już pracę postanowiłem zawieźć cię do domu ale byłaś tak pijana że nie wiedziałaś gdzie mieszkasz więc przywiozłem cię do mnie. - zakończył swój monolog i znów się uśmiechną.
-Dzięki no i przepraszam za kłopot. - wymamrotałam.
-Nie no spoko. Co chcesz na śniadanie ? - zapytał. - Mam gofry, gofry i... gofry. - powiedział i po chwili wybuchnęliśmy niepohamowanym śmiechem.
-Hahaha ciekawy wybór ale nie chcę robić kłopotu. Pozwolisz że pójdę się trochę ogarnąć i już mnie nie ma. - chciałam pójść na górę ale chłopak zatrzymał mnie mówiąc :
-O nie, nie, nie. Bez śniadania stąd nie wyjdziesz. - pogroził mi palcem przez co zaczęłam rechotać. Ślamazarnym krokiem podeszłam do stołu i usiadłam przy nim. Już po chwili miałam pod nosem gofry z bita śmietaną, syropem klonowym i owocami. Zjadłam aż 4 ! Podziękowałam, włożyłam naczynie do zmywarki i pognałam do pokoju w którym sie obudziłam. Wzięłam z niego torebkę i podreptałam do łazienki. Tam umyłam twarz, przepłukałam jamę ustną bo nie miałam szczoteczki do zębów, pomalowałam od nowa rzęsy tyszem a usta musnęłam błyszczykiem. Porządnie rozczesałam swoje blond włosy i związałam je w niechlujnego koka. Gotowa do pokazania się ludziom z lekkim uśmiechem opuściłam łazienkę. Zeszłam po schodach i skierowałam się w stronę sofy gdzie siedział Oli.
-To ja idę. - powiedziała. Lokowaty podniósł się z kanapy. Staliśmy na przeciw Siebie. Twarzą w twarz.
-Może cię podwiozę ? - zaproponował.
-Nie, nie chcę robić kłopotu. - powiedziałam.
-Ale ja nalegam.
-A ja odmawiam. - uśmiechnęłam się do niego. Dałam całusa w policzek i chciałam już ruszyć ku wyjściu ale on złapał mnie za rękę tym samym obracając mnie w swoją stronę. Posłałam mu pytające spojrzenie.
-Dasz mi swój nr telefonu ? - zapytał z lekkim uśmiechem.
-Jasne. - wystukałam na jego telefonie swój numer i zapisałam się jako " Wredna alkoholiczka ; D ". Oddałam chłopakowi telefon i opuściłam jego posiadłość.

leclerq

Stałam przed drzwiami do mojego mieszkania i się im przyglądałam. Pewnie zastanawiacie się dlaczego. Otóż były one lekko uchylone. Czyżby ktoś chciał mnie okraść ? Ten ktoś musi być bardzo głupi. - bez zawahania weszłam do domu i zastałam tam powywracane meble, pełno szkieł, ziemi która wysypała się z kwiatków itd. Moja złość w tym momencie przekroczyła wskaźnik agresji czy jakoś tak to się nazywa i to z powodu że będę musiała to sprzątać. Zdeterminowana zajrzałam do swojej sypialni ponieważ przed chwilą dochodziły z niej trzaski, szmery itd.
-Strzeż się włamywaczu ! - ryknęłam. - Kimkolwiek jesteś oberwiesz w mordę i będziesz sprzątać ten bajzel ! - wtargnęłam do zdemolowanej sypialni i zobaczyłam w niej dobrze zbudowanego faceta. Na głowie miał kominiarkę i był ubrany w czarne ciuchy. W prawej ręce trzymał czarny worek a w lewej łom. - JAK ŚMIESZ OKRADAĆ MÓJ DOM !? TY CIULU JEBANY WYCHRZANIAJ MI STĄD I ZOSTAW MOJE RZECZY ! - wrzeszczałam na cały głos a facet nie wiedział co się dzieje. Zaczęłam się do niego zbliżać. Stanęłam z nim twarzą w twarz i spojrzałam w czekoladowe oczy wypełnione złością i zdziwieniem. - Jak taki z Ciebie kozak to zdejmij tą skarpetę z mordy. - syknęłam a mężczyzna zamachną się i mnie uderzył w twarz z liścia. Złapałam się za policzek prawą ręką ale dalej stała na swoim miejscu. Patrząc w oczy włamywacza zadałam mu porządnego kopniaka w krocze. - Nikt. - kopniak w brzuch. - Nie. - kopniak. - Będzie. - kopniak. - Mnie. - kopniak. - Bił. - kopniak. - A już na pewno ktoś taki jak ty ! - walnęłam leżącego na ziemi gościa w twarz z całej siły i naplułam na niego. Z jego nosa, łuku brwiowego i wargi ciekła krew. Teraz mogę przyznać że 3 lata chodzenia na boks się opłaciły. Z cwanym uśmiechem wyrwałam temu chujowi worek z moimi rzeczami i wysypałam wszystko na łóżko. Okazało się że włamywacz chciał ukraść mojego lapka ! Rozumiecie to ?! Chciał ukraść moje kochane cudeńko ! Już ja mu dam. Z worka wydostała się również moja biżuteria, iPod, pieniądze w ruloniku związane gumką recepturką i jeszcze parę innych rzeczy. Odwróciłam się w stronę kominiarza - tak przez ta kominiarkę tak będę na niego mówiła. Hahaha ja i te moje teksty.
A wiec kominiarz dalej leżał na ziemi w kałuży krwi i zwijał się z bólu.
-Wiesz nie chcę nic mówić ale musisz przerwać ten teatrzyk i zacząć sprzątać moje mieszkanie. Niezły tu burdel. - powiedziałam wzdychając. Niby taki dobrze zbudowany a nawet nie umie się bronić przed 17- latką. Śmieszne.


Włamywać kończył już sprzątanie. Przez cały czas miałam na niego oko i go pospieszałam. Ale z niego ciota. Zamiast się jakoś bronić czy coś to ten się mnie słucha. Widać że nie ma wprawy w swoim " zawodzie ". Już mi by lepiej poszło niż jemu. Żałosne. - moje przemyślenia przerwał trzask drzwiami. Ja i mój gość obróciliśmy gwałtownie głowy w stronę drzwi wejściowych. Okazało sie że moim drugim gościem jest...



Hej ! Jest rozdział 13. Sorry że taki krótki ale niektóre
osoby piszą że takie mają być więc spełniłam wasze życzenie. : 3
W komentarzach piszcie czy rozdział wam się podoba i czy wolicie krótkie czy długie rozdziały.
To od was zależy długość tekstu. ; D Chcę wam też bardzo podziękować za 2614 wejść i 220 komentarzy.
Dla niektórych to może i mało ale dla mnie to strasznie dużo. Wgl zakładając tego bloga nie spodziewałam
sie czegoś takiego. Bardzo wam za to dziękuję ! ; *
Co do kolejnego rozdziału to powinien pojawić się kiedy będzie tyle komentarzy co pod 12 czyli 45. No
ewentualnie może być 35 lub 40. I wyprzedzając wasze pytania. Nie, nie kolekcjonuję
komentarzy. Po prostu chcę wiedzieć czy jest was przynajmniej 40. ; )

JEŻELI PRZECZYTAŁAŚ/EŚ TEN TEKST ODE MNIE TO GRATULACJĘ !
NAGRODĄ JEST TO ŻE MOŻESZ PODAĆ COŚ CO CHCESZ ŻEBY BYŁO UMIESZCZONE
W KOLEJNYM ROZDZIALE. JEŻELI POMYSŁ MI SIĘ SPODOBA TO GO WŁĄCZĘ DO
14 ROZDZIAŁU. SWOJE POMYSŁY PRZYSYŁAJCIE NA MOJE GG - 35328281.

POZDRAWIAM !!!

http://i.pinger.pl/pgr158/dc2493eb0029f837507e9d82/3e8001570029f8374ffbca57.gif